Rząd Prawa i Sprawiedliwości już się z władzą oswoił. Dokonali kilku poważnych zmian. Zdążył też oszukać swoich wyborców i wszystkich, którzy liczyli na „dobrą zmianę”.
Przepisy ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych ustalające kwotę wolną od podatku w wysokości 3089 zł są niezgodne z konstytucją i tracą moc 30 listopada 2016 r. – do takiego wniosku doszedł pod koniec października Trybunał Konstytucyjny. TK uznał ponadto, że kwotę wolną od podatku powinno się podnieść do 6504 zł.
Zanim jednak ten wyrok został ogłoszony, politycy PiS z prezydentem Andrzejem Dudą na czele krzyczeli, że trzeba ją podnieść. Podczas wyborów prezydenckich jednym z postulatów obecnej głowy państwa było podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tysięcy złotych. Krytyka ze strony ówczesnej opozycji była ogromna. Wszyscy politycy PiS jak jeden mąż twierdzili, że trzeba dokonać zmian w przepisach. Mówili, że trzeba dać ludziom odetchnąć. Wypominali rządowi PO-PSL, że kraje Afryki mają kwotę wolną od podatku na wyższym poziomie niż Polska. Zacząłem nawet wierzyć, że PiS dokona „dobrej zmiany”.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Jednak od zapewnień PiS, że coś się ruszy minęło sporo czasu, a Andrzej Duda i rząd nie kiwnęli palcem, by zrealizować obietnice przedwyborcze. Prezydent złożył projekt ustawy, którą rząd PO-PSL odrzucił. To tyle. Władza się zmieniła, a Duda ustawy ponownie nie złożył. Jednak nie to jest najgorsze. Są rzeczy gorsze niż kłamstwo prezydenta. Jest to kłamstwo całego rządu. Od kilku dni wiemy oficjalnie, że w 2016 roku PiS nie ma zamiaru podnosić kwoty wolnej od podatku.
Okazało się, że Jarosław Kaczyński oszukał rzesze wyborców oraz tych, którzy liczyli na dobrą zmianę chociaż w niektórych aspektach. Populizm i socjalizm ponownie zwyciężyły. Kaczyński oraz Szydło okazali się być zręcznymi politykierami, którzy nie mają ochoty wywiązywać się ze swoich obietnic. I to dodajmy obietnic niezwykle ważnych. Zamiast ułatwić życie Polakom, PiS je tylko utrudnia. Nowe podatki, chociażby od e-sklepów czy bankowy, sprawią, że pieniądze uciekną z naszych portfeli. Część z nich wróci do wybranego grona, tego, które ma niepełnoletnie dziecko.
A co z nami? Panie prezesie, pani premier, czemu nas oszukaliście? Ja nawet uwierzyłem w podniesienie tej kwoty. Cieszyłem się, że jednak socjalizm nie będzie tryumfował w 100%. Liczyłem, że wiele młodych osób, które pracują w niepełnym wymiarze czasu, które szukają pracy dorywczych czy tylko na wakacje, będzie mogło więcej funduszy zainwestować w siebie. Tymczasem zostałem oszukany, zrobiony w konia. Politycy, którzy jeszcze przed 25 października krytykowali rząd za śmiesznie niską kwotę wolną od podatku, dziś zachowują się jak swoim poprzednicy. PiS=PO? W tym wypadku jak najbardziej.
Jakie rysują się widoki na przyszłość? Czy w roku 2017 doczekamy się podniesienia kwoty wolnej od podatku? Czy rząd przysiądzie na tym problemem? Szczerze wątpię. Dlaczego? Wielu ekspertów zwraca uwagę, że najbardziej drastyczne i oczekiwane społecznie decyzje rząd podejmuje w ciągu pierwszych miesięcy po dojściu do władzy. Zakładając, że PiS w tym roku spełni wszystkie obietnice, których oczekuje społeczeństwo, oznacza to, że kwota wolna od podatku nie wzrośnie. Jak już mówiłem, nie wejdzie ona w tym roku. Może wejdzie w kolejnym. Albo na sam koniec kadencji obecnego Sejmu. Wtedy PiS będzie potrzebował głosów, więc łaskawie rzuci nam może kilka wolnościowych ustaw. Póki co stawiam na tej władzy kreskę. Obym nie musiał stawiać kolejnej za rok, gdy odczujemy skutki dzisiejszych zagrań.