Od jakiegoś czasu o Dorocie Rabczewskiej znów jest głośno w mediach. Doda wzięła ślub z Emilem Stępniem, a następnie poinformowała, że powróciła do Kościoła. Teraz zaskoczyła fanów informacją o zakończeniu kariery.
Informacja o powrocie Dody do Kościoła jakiś czas temu pojawiła się w mediach. Piosenkarka wcześniej znana była raczej jako przeciwniczka wiary, ale w jednym z wywiadów powiedziała, że nastąpiła w niej zmiana. – Chodzę do kościoła, bo mam taką potrzebę. Przyszedł taki moment w moim życiu, że mam przesyt całego świata show-biznesowego i złych emocji, które się nim rządzą. Tu każdy dla każdego wilkiem. Jestem serdeczną osobą i zaczęłam sama nie lubić tego, kim się staję – mówiła.
Zaznaczyła również, że wiele daje jej uczestnictwo w cotygodniowej mszy świętej. – Co mi daje taka cotygodniowa msza? Bardzo dużo. To moment, że mogę się oczyścić ze wszystkich minusów, które daje show-biznes i pozbyć się tego. Wyciszyć się, ułożyć sobie hierarchię wartości. Dojrzałam do tego dopiero po trzydziestce. Chcę być lepszym człowiekiem – powiedziała.
Deklaracja Dody z pewnością była zaskoczeniem dla wielu osób, jednak okazało się, że to nie koniec niespodzianek. Wracając z koncertu w Trzemesznie piosenkarka zamieściła w mediach społecznościowych nagranie, w którym informuje o swojej nowej płycie. Przy okazji zasugerowała, że może to być jej ostatni krążek. – Chciałabym żeby ta płyta była inna niż do tej pory, taka od czapy. Bo kto wie, może to moja ostatnia płyta? Czemu ostatnia płyta? Pracuję od 13. roku życia. W trasie jestem od kilkunastu lat. Więc chciałabym odsapnąć chwilę. Zrobić przerwę od show-biznesu. Tego całego świata, który zakotłował moim życiem. Zobaczyć, co jest po drugiej stronie – zapowiedziała.
Czytaj także: Ile trzeba dziś stać w kolejce, by wjechać na Kasprowy? Aż trudno uwierzyć!