W środę 5 lipca portal Onet.pl poinformował o tym, że prezydent USA będzie chciał spotkać się z Lechem Wałęsą, chociaż wcześniej takiego punktu nie było w programie wizyty w Polsce. Onet powołuje się na słowa Krzysztofa Pusza, wieloletniego współpracownika Lecha Wałęsy. Do tej informacji odniósł się Adam Bielan, który jest jednym z głównych doradców Jarosława Kaczyńskiego w sprawach międzynarodowych.
Pierwotnie w planach wizyty nie było bezpośredniego spotkania Trumpa z Wałęsą, ale Amerykanie uznali, że powinno się odbyć i szukają możliwości zorganizowania rozmowy prezydentów. – powiedział Pusz w rozmowie z Onet.pl.
Dziennikarze powołują się dodatkowo na anonimowe „dobrze poinformowane źródła”. Według nich Trump zmienił swoje przemówienie, które ma wygłosić na warszawskim Placu Krasińskich. Rzekomo miał do niego zostać dodany fragment właśnie o Lechu Wałęsie.
Czytaj także: Trump zaskoczył PiS. Chce spotkać się z... Wałęsą?
Co więcej, przedstawiciele Amerykanów przygotowujący wizytę na miejscu, mają szukać w grafiku Tumpa miejsca na zorganizowanie osobistego spotkania prezydenta USA z Wałęsą.
Wiadomość wywołała duże poruszenie w mediach społecznościowych, m.in. ze względu na konflikt pomiędzy obecnymi polskimi władzami, a Lechem Wałęsą, związany z jego agenturalną przeszłością. Głos w sprawie zabrał Adam Bielan, wicemarszałek Senatu, bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Lech Wałęsa jest zaproszony na pl. Krasińskich. Jak wszyscy byli prezydenci. Tyle – napisał na Twitterze, co zapewne miało na celu ostudzenie emocji oraz podkreślenia, że obecność Wałęsy to nic nadzwyczajnego.
LW jest zaproszony na pl. Krasińskich. Jak wszyscy byli prezydenci. Tyle.
— Adam Bielan (@AdamBielan) 5 lipca 2017
Źródło: Onet.pl, Twitter.com/Bielan