Dramatyczne zdarzenie na autostradzie A1 na wysokości miejscowości Mąkolice w woj. łódzkim. Pojazd, w którym znajdowała się czteroosobowa rodzina nagle zaczął dachować.
Do wypadku doszło na 277 kilometrze autostrady A1. W kierunku Gdańska jechała czteroosobowa rodzina: dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci. Za kierownicą siedział 41-letni mężczyzna, obok niego 39-letnia pasażerka.
Miejsca z tyłu samochodu zajmowały dzieci w wieku 13 oraz 10 lat. Nagle, około godziny 15, pojazd, w którym znajdowała się rodzina zaczął dachować na jezdni. Stało się to niespodziewanie zarówno dla osób wnętrzu pojazdu, jak i pozostałych uczestników ruchu na tej trasie.
Funkcjonariusze policji podejrzewają, co mogło być przyczyną takie stanu rzeczy. – Wszystko wskazuje na to, że w samochodzie marki Toyota pękła opona. Samochód koziołkował – powiedział jeden z funkcjonariuszy łódzkiej policji w rozmowie z TVN.
Dramat na A1. Jaki jest stan poszkodowanych?
– Najpoważniejszych obrażeń doznała 39-letnia kobieta. Po zdarzeniu była przytomna – informują policjanci, którzy niedługo po wypadku przybyli na miejsce zdarzenia.
Wiadomo również, że do szpitala przewiezione zostało 13-letnie dziecko, które w momencie wypadku znajdowała się na tylnym siedzeniu pojazdu. Co z kierowcą i drugim, 10-letnim dzieckiem?
– Kierowca i 10-letni pasażer nie odnieśli w zdarzeniu obrażeń – przyznają funkcjonariusze policji z Łodzi. Przez ponad godzinę po wypadku ruch na autostradzie A1 odbywał się lewym pasem.