Cała Polska żyje poszukiwaniami znanego producenta filmowego Piotra Woźniaka-Staraka. Jak ustalił „Fakt”, jego zaginięcie mocno przeżyli ochroniarze. Jeden z nich miał nawet próbować popełnić samobójstwo.
Około godziny 20:00 zawieszona została akcja poszukiwawcza na jeziorze Kisajno. Zostanie wznowiona jutro rano. W poszukiwaniach Piotra Woźniaka-Staraka biorą udział między innymi Wojska Obrony Terytorialnej, ratownicy MOPR oraz płetwonurkowie. Do tej pory jednak nie udało się odnaleźć 39-latka.
Piotr Woźniak-Starak zaginął w poniedziałek rano. Około 4 nad ranem policjanci otrzymali zgłoszenie o motorówce zakłócającej ciszę na jeziorze Kisajno. Gdy przybyli na miejsce okazało się, że łódka była pusta a na brzegu znaleziono kobietę, która wcześniej płynęła z 39-latkiem.
Jak ustalili dziennikarze „Faktu”, wieczorem Piotr Woźniak-Starak miał zwolnić ochroniarzy do portu przy posiadłości. On sam miał ze znajomą wrócić z restauracji. Ochrona miała przez cały czas sprawdzać czy Piotr Woźniak-Starak jest w zasięgu. Wciąż namierzali jego telefon i zaczęli badać sytuację dopiero wtedy gdy na miejsce przybyła policja. Okazało się, że ochroniarze odbierali sygnał, ponieważ aparat ich szefa pozostał w łódce wówczas, gdy on sam wpadł do wody.
Oczywiście ochroniarze od razu rozpoczęli poszukiwania. Jak ustalił „Fakt”, szczególnie jeden z nich bardzo mocno przeżył wypadek Piotra Woźniaka-Staraka. Dla producenta miał pracować już od wielu lat. Mężczyzna miał próbować nawet popełnić samobójstwo skacząc z okna. Aby nie targnął się na swoje życie, odebrano mu broń.
Czytaj także: Poszukiwania Piotra Woźniaka-Staraka. Ratownik MOPR nie pozostawia złudzeń
Źr.: Fakt