W piątek doszło do eskalacji konfliktu między proukraińskimi i prorosyjskimi aktywistami w Odessie. Według prokuratora obwodu odeskiego zginęło 46 osób.
Demonstracje zwolenników Rosji i jedności Ukrainy przerodziły się w starcia uliczne tych dwóch przeciwnych obozów. Ci pierwsi zaatakowali pochód strony prokijowskiej, wśród której znajdowali się kibice klubów piłkarskich z Odessy i Charkowa. W walkach użyto płyt chodnikowych, koktajli Mołotowa i ładunków wybuchowych. W wyniku tych starć wiele osób zostało rannych, a zginęły co najmniej 4.
Czytaj także: Ukraina: Uwolniono obserwatorów OBWE
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Następnie została podpalona siedziba związków zawodowych, w której znajdowali się zwolennicy Moskwy. Według wcześniejszego komunikatu ukraińskiego MSZ z okna wyskoczyło 8 osób, a 30 zginęło przez zaczadzenie. Jednak późniejsze sprostowanie resortu mówi, że w wyniku pożaru zginęło 31 osób.
Mimo akcji ratowniczej, wokół budynku nadal trwały starcia. Z płonącej siedziby związków zawodowych udało się uratować 20 osób.
Prokurator obwodu odeskiego, Ihor Borszulak, poinformował, że po wczorajszych starciach zginęło łącznie 46 osób.
Czytaj także: Ukraina będzie się bronić? Wraca pobór do wojska
Strona ukraińska twierdzi, że separatyści rosyjscy byli uzbrojeni, a cała akcja to nic innego jak rosyjska prowokacja.
To, co widzieliśmy w Odessie jest prowokacją Federalnej Służby Bezpieczeństwa (Rosji) urządzoną, by odwrócić uwagę od operacji antyterrorystycznej (w Słowiańsku w obwodzie donieckim). Oni (Rosjanie) chcą pokazać, że mamy niestabilną sytuację, ale przykład Odessy udowodnił, że w narodzie zakończyła się cierpliwość
– powiedział w rozmowie z siecią telewizji „Kanał 5” szef administracji prezydenta Ukrainy, Serhij Paszynski.
Rosyjskie MSZ wydało swój komunikat, w którym przedstawiają inną wersję wydarzeń.
Oświadczenie Serhija Paszynskiego to brednie. Nie tylko dla specjalistów, ale także dla zwykłych obywateli było oczywiste, że ludzie, którzy wyszli na dzisiejsze wiece byli zwykłymi obywatelami Odessy
– twierdzi rosyjski resort spraw zagranicznych.
Czytaj także: Trwa walka o Słowiańsk. Putin wysyła swojego przedstawiciela