Dwie kobiety pracujące w Biedronce na nocnej zmianie postanowiły wziąć ze sklepowej półki pizzę i napój. Za towary zapłaciły rano, gdy otworzono sklepowe kasy. Mają paragon i wyciąg z kasy fiskalnej. Szef i tak je zwolnił.
O sprawie informuje portal brzeg24.pl. To właśnie w tym mieście doszło do zdarzenia. Regionalny kierownik sklepu Biedronka wezwał dwie kobiety do pomieszczenia biurowego. Oznajmił im, że na nagraniu kamery widać, jak w trakcie nocnej zmiany biorą z półek produkty.
Obie panie potwierdziły tę sytuację, ale dodały, że za produkty zapłaciły rano od razu po otworzeniu sklepowych kas. Przedstawiły szefowi paragon i wyciąg z kasy fiskalnej. Kierownik takie tłumaczenie jednak nie przekonało. Postawił pracownice przed wyborem: rozwiązanie umowy lub zwolnienie dyscyplinarne. Obie zrezygnowały z pracy.
Od zawsze było tak, że pracownik mógł wziąć jakiś produkt i za niego zapłacić. Kiedy pracodawca wprowadził nocne zmiany, to nic się nie zmieniło, wszyscy tak robili, tylko, że w nocy kasy są zamknięte, dlatego płaciliśmy dopiero rano, zaraz po otwarciu kas. I tak było tym razem. Mamy rachunek, jest wyciąg kasowy, który przecież to potwierdza – powiedzieli w rozmowie z brzeg24.pl byli i obecni pracownicy sklepu.
Oświadczenie Jeronimo Martins
Biuro prasowe sieci sklepów Biedronka stanęło jednak po stronie kierownika. W specjalnym oświadczeniu opublikowanym po medialnych doniesieniach, przyznano, że pracownicy mogą brać z półek towary dla siebie, ale jedynie pod warunkiem, że zapłacą natychmiast.
Oznacza to, że jeśli sklep już nie pracuje, a kasy są rozliczone, pracownik nie może dokonać zakupu towaru. Ta procedura jest opisana w podręczniku sprzedawcy-kasjera, z którym zapoznaje się każdy pracownik sklepu na początku swojej pracy. W opisanej sprawie prowadzimy aktualnie postępowanie sprawdzające. Jednocześnie zespołowi sklepu przypomnieliśmy zasady zakupów towarów podczas pracy w sklepie – tłumaczy Biuro Prasowe Jeronimo Martins Polska S.A.
Źródło: radiozet.pl; brzeg24.pl
Fot.: Wikimedia/Henryk Borawski