Hejterzy, którzy wulgarnie obrażają w sieci będą musieli się mieć teraz na baczności. Policja na wniosek prawników Ordo Iuris ustaliła dane anonimowego internauty, który wulgarnie obrażał znaną działaczkę prolife Kaję Godek. Nie uniknął kary.
Wszystko rozpoczęło się niedługo po odrzuceniu przez Sejm obywatelskiego projektu ustawy „Stop aborcji”. Na jednym z portali informacyjnych pojawiły się skrajnie obraźliwe i wulgarne wpisy pod adresem Kai Godek, znanej działaczki prolife i prezesa Fundacji Życie i Rodzina. Internauta liczył, że uda mu się zachować anonimowość i w tym celu ukrył się pod pseudonimem „MIRO”. Jednak się przeliczył.
Kaja Godek postanowiła nie puszczać tego płazem. Reprezentujący ją prawnicy z Instytutu Ordo Iuris skierowali przeciwko anonimowemu internaucie prywatny akt oskarżenia. Zarzucono mu znieważenie za pośrednictwem środków masowej komunikacji, tj. czyn z art. 216 § 2 Kodeksu karnego.
Funkcjonariusze policji ustalili, kim jest anonimowy hejter. Chyba nie spodziewał się, że jego dane zostaną przedstawione opinii publicznej, a tak właśnie się stało. Hejterem okazał się mieszkający w Gdyni Adam Baniewicz. Ostatecznie strony doszły do porozumienia. Mężczyzna przeprosił Kaję Godek w pisemnym oświadczeniu i przekazał dwa tysiące złotych na rzecz Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży w Broniszewicach. Prawnicy Kai Godek złożyli wniosek o wycofanie akty oskarżenia.
Właściwe stosowanie obowiązującego prawa pozwala na stosowną reakcję prawną na skrajne zachowania internetowych hejterów, żyjących w złudzeniu swojej anonimowości – komentował sprawę mec. Jerzy Kwaśniewski, prawnik z Instytutu Ordo Iuris. Wyraził również nadzieję, że cała sytuacja będzie również ostrzeżeniem dla innych hejterów i zahamuje narastającą agresję w debacie publicznej.
Sprawę skomentowała na sowim profilu na Facebooku również sama Kaja Godek:
Źródło: niezalezna.pl
Fot.: yt.com/TelewizjaRepublika