Zdumiewające sceny rozegrały się w jednym ze sklepów popularnej sieci Biedronka w Rzeszowie. Pod budynek podjechał radiowóz na sygnałach. Powodem interwencji okazał się fakt, że małe dziecko zjadło bułkę kajzerkę wartą 33 grosze, a matka tego nie zauważyła i nie zapłaciła.
W związku z tym, że przed Sylwestrem przedszkole i szkoła były zamknięte, pani Justyna zabrała na zakupy trójkę dzieci w wieku 1, 4 i 7 lat. Zapewniła, że nie miała wyjścia, bo nie miała z kim zostawić maluchów.
Kobieta opowiedziała, że przy stoisku z pieczywem dzieci wzięły po bułce i od razu zaczęły jeść. „Przy kasie z kasjerem jednej bułki już nie było i zapomniałam powiedzieć o niej kasjerowi” – mówiła pani Justyna.
„W normalnym sklepie, gdyby ktoś to zauważył, to by mi powiedział. Przecież nie kradłabym bułki. Nawet złodziejowi by się to nie opłacało, bułka była za 33 grosze” – powiedziała.
Czytaj także: USA. Więzień uciekł z transportu na oczach świadków. Jest nagranie! [WIDEO]
Gdy wyszła na parking, podeszli do niej dwaj pracownicy sklepu. „Dopytywali się o paragon i liczbę kupionych bułek. Wtedy okazało się, że za jedną nie zapłaciłam. Czy chcieli, żebym poszła do kasy za nią zapłacić? Nie. Poinformowali mnie, że oni muszą słuchać kierownika i żebym za nimi poszła. A ja głupia poszłam. Kierownik stwierdził, że on musi słuchać przełożonych i musi wezwać policję za kradzież bułki” – opowiadała rozmówczyni rzeszowskiego wydania „Wyborczej”.
Policjanci podjechali pod sklep na sygnałach. Jednak, gdy zorientowali się o co chodzi, podeszli do sprawy bardzo łagodnie. „Pośmiali się, pożartowali i dali upomnienie” – relacjonuje pani Justyna. Rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji Marta Tabasz-Rygiel potwierdziła, że funkcjonariusze zawiadomienie o kradzieży sklepowej i nie wiedzieli, jak poważana jest sprawa, stąd szybka interwencja.
Przedstawiciele Biedronki już przeprosili klientkę i zapewnili, że w przyszłości zmienią swoje podejście do takich spraw.
Źr. radiozet.pl