Marcin Makowski, dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy”, opowiedział internautom o swojej wizycie na targu świątecznym w rodzinnym Krakowie. Zacytował również zasłyszany fragment wypowiedzi jednego z obecnych tam mężczyzn. Słowa, które padły z jego ust były wyjątkowo brutalne.
Makowski przyznał, że podczas swojej wizyty na targu świątecznym w Krakowie przypadkiem usłyszał fragment rozmowy młodego mężczyzny ze swoimi rodzicami lub teściami. Wypowiedziane przez niego słowa były bardzo brutalne i mocno kolidowały z faktem, iż trzymał na rękach malutkie dziecko. Dialog podsłyszany na targu świątecznym w Krakowie. Młody dobrze ubrany ojciec z dzieckiem w wózku dyskutuje z rodzicami/teściami. „Oni łamią konstytucję. Ich trzeba z helikopterów do morza zrzucać. Jak Pinochet robił z komunistami” – napisał dziennikarz.
Jakim cudem znaleźliśmy się w tym punkcie? – zapytał kończąc swój wpis.
Czytaj także: \"Spalić wiedźmę\". Nowa książka Magdaleny Kubasiewicz [fragment]
Dialog podsłyszany na targu świątecznym w Krakowie. Młody dobrze ubrany ojciec z dzieckiem w wózku dyskutuje z rodzicami/teściami. „Oni łamią konstytucję. Ich trzeba z helikopterów do morza zrzucać. Jak Pinochet robił z komunistami”.
Jakim cudem znaleźliśmy się w tym punkcie?
— Marcin Makowski (@makowski_m) 25 grudnia 2017
Pod tweetem natychmiast zaroiło się od komentarzy.
Dobrze by było nie robić jednego i drugiego. Tak głośno myślę.
— Marcin Makowski (@makowski_m) 25 grudnia 2017
to jednak pewna aberracja, że ten Pan marzy o Pinochecie, który przejął władze w wyniku puczu, po czym zawiesił obowiązującą konstytucję ?
— Michał Pawłowski (@michalpawlowski) 25 grudnia 2017
Konsekwentna praca polityków i dziennikarzy.
— Marcin Bębenek (@benek4891) 25 grudnia 2017
Tacy ludzie zawsze istnieli tylko kiedyś wstydzili się takie idiotyczne poglądy wypowiedzieć na głos. Masz problem polega na tym że poczuli przyzwolenie dla takich wypowiedzi
— Wojciech Micygała (@wmicygala) 25 grudnia 2017
źródło: Twitter/Marcin Makowski
Fot. Flickr/PIVISO