Kapitalne widowisko obejrzeli kibice, którzy zdecydowali się spędzić piątkowy wieczór w Arenie Szczecin. Po niezwykle emocjonującym, pięciosetowym boju Espadon okazał się minimalnie słabszy od ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i przegrał 2:3.
Przed meczem żelaznym faworytem byli goście. Aktualny mistrz Polski nie przegrał w tym sezonie jeszcze ani jednego spotkania, zwyciężył w jedenastu meczach z rzędu i zasłużenie zajmuje pierwsze miejsce w plusligowej tabeli. Piątkowe starcie z Espadonem rozpoczęło się po myśli przyjezdnych, którzy szybko odskoczyli na cztery punkty (12:8). Benjamin Toniutti skutecznie gubił blok, a ZAKSA imponowała nie tylko w ataku, ale też grze na linii blok-obrona. Espadon nie zamierzał jednak łatwo dać za wygraną i konsekwentnie gonił wynik. Punktowymi zagrywkami popisali się Bartłomiej Kluth oraz Eemi Tervaportti i szczecinianie zbliżyli się na odległość jednego „oczka”. Niestety, zepsute serwisy i parę błędów własnych nie pozwoliły na dogonienie rywala i pierwszy set padł łupem gości (25:21).
Drugą partię mistrzowie Polski zaczęli od efektownego bloku na Michale Ruciaku, ale po chwili przyjmujący Espadonu odwdzięczył się tym samym i skutecznie zatrzymał atak Maurice’a Torresa. W dalszej części seta Espadon dawał z siebie absolutne sto procent, walczył o każdą piłkę i cały czas trzymał bezpośredni kontakt punktowy z rywalem. Ofiarność i ambicja gospodarzy zaowocowały i po kapitalnym bloku Klutha oraz świetnym ataku Marcina Wiki zespół Michała Gogola wyszedł na czteropunktowe prowadzenie (16:12). Drużyna ze stolicy Pomorza Zachodniego nie zdołała niestety utrzymać prowadzenia i ZAKSA, po serii dobrych zagrywek Toniuttiego, wyrównała na 20:20. Ostatnie słowo w tej części meczu należało jednak do Espadonu. Po niezwykle emocjonującej walce na przewagi Bartosz Gawryszewski wykończył jedną z kontr i jego zespół wyrównał stan rywalizacji (27:25).
Czytaj także: Waleczny Espadon przegrywa w tie-breaku
Trzecia odsłona spotkania to z początku walka punkt za punkt, ale od stanu 7:7 Espadon wskoczył na jeszcze wyższy poziom. Ruciak punktował na zagrywce, Gawryszewski dołożył swoje w bloku i zrobiło się 14:9. Skuteczne ataki Klutha i Wiki sprawiły, że szczecinianie nadal utrzymywali dość bezpieczną przewagę i pewnym krokiem zmierzali w stronę objęcia prowadzenia w meczu. Cel udało się zrealizować, Espadon wygrał 25:21 i zapewnił sobie w tym spotkaniu co najmniej punkt.
Szczecinianie ruszyli do walki o pełną pulę, ale ZAKSA nie zamierzała przedwcześnie pogodzić się z pierwszą porażką w sezonie. Kędzierzynianie dobrze weszli w czwartą partię, objęli prowadzenie 6:2 i w tym fragmencie kontrolowali boiskowe wydarzenia. Michał Gogol rotował składem, a na parkiecie na dłużej pojawili się Tomasz Kowalski, Mateusz Malinowski, Adrian Kacperkiewicz i Jeffrey Menzel. Losów seta odwrócić się jednak nie udało, ZAKSA wygrała 25:14 i stało się jasne, że kibice w Arenie Szczecin będą świadkami tie-breaka.
W tym Michał Gogol powrócił do wyjściowego składu, a na parkiecie trwała zacięta walka (2:2, 5:5, 8:8). W zespole gości świetną robotę wykonywał Toniutti, w Espadonie znakomicie atakował Kluth. W drugiej części tie-breaka bohaterem okazał się Sam Deroo, który popisał się skutecznym atakiem oraz dwoma asami serwisowymi i poprowadził swój zespół do zwycięstwa (15:9).
Espadon Szczecin 2:3 ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
Sety: 21:25, 27:25, 25:21, 14:25, 9:15.
Espadon: Kluth, Duff, Ruciak, Wika, Tervaportti, Gawryszewski oraz Mihułka (l), Murek (l), Malinowski, Kowalski, Menzel, Kacperkiewicz.
ZAKSA: Rejno, Toniutti, Bieniek, Torres , Semeniuk, Deroo oraz Zatorski (l), Jungiewicz, Szymura.