Już ponad cztery miesiące minęły od śmierci Krzysztofa Krawczyka. W biografii „Krzysztof Krawczyk. Życie jak wino” jego żona Ewa po raz pierwszy opowiedziała o chorobie Parkinsona. Legendarny wokalista zachorował na nią 20 lat temu.
Krzysztof Krawczyk zmarł w kwietniu bieżącego roku. Wcześniej był hospitalizowany z powodu zakażenia COVID-19. Wrócił do domu na Wielkanoc, ale już w poniedziałek ponownie trafił do oddział. Jego życia nie udało się uratować.
Teraz w biografii „Krzysztof Krawczyk. Życie jak wino” Ewa Krawczyk zdecydowała się pierwszy raz opowiedzieć o chorobie Parkinsona. Wokalista zapadł na nią 20 lat temu. „Chciałabym napisać o początkach choroby Krzysia. Bo to był długi proces. Postaram się zrobić to łagodnie, żebyście, kochani moi, nie płakali, bo ja do dzisiaj wylewam wiadra łez. Choroba Krzysia zaczęła się już 20 lat temu drżeniem głowy. Był to początek Parkinsona. Zwróciłam lekarzom uwagę, ale jakoś nikt nie zareagował. Lata mijały, a choroba robiła postępy” – opisała.
Żona artysty nie ukrywała, że dla nich obojga był to bardzo trudny okres. „Leki średnio pomagały. W kościele, jak słuchał kazania, to musiałam go prosić, żeby coś zrobił, bo głowa mu tak chodziła, że nawet ja to czułam, siedząc obok, a ludzie siedzący z tyłu widzieli” – mówiła.
Później Krzysztof Krawczyk musiał się jeszcze poddać operacji biodra, która sprawiła, że poruszanie się było dla wokalisty jeszcze trudniejsze. „Graliśmy jeszcze koncerty, ale z ogromnym cierpieniem. Wtedy zauważyłam, że Krzysztofem coś rzuca i upadł na podłogę. Zawsze się bardzo potłukł, aż do siniaków. Kiedyś po kolejnym upadku w łazience miał krwiaka pod okiem. Jak byliśmy w kościele, żartował, że żona go bije” – dodała.
Żr.: o2