Od 29 czerwca do 1 lipca na ulicach polskich miast odbędzie się seria protestów przeciwko wprowadzeniu unijnej dyrektywy wprowadzającej de facto cenzurą internetu. „Stop ACTA 2.0!” – piszą przeciwnicy zmian forsowanych przez Komisję Europejską.
Protesty ws. próby ocenzurowania internetu inicjują użytkownicy popularnego serwisu Wykop.pl, który po wprowadzeniu zmian forsowanych przez KE oraz duże korporacje medialne, może ucierpieć w największym stopniu.
„20.06.2018 Komisja Prawna Parlamentu Europejskiego, pomimo aktywnych prób zapobieżenia temu ze strony internautów, zaakceptowała projekt dyrektywy o prawie autorskim na rynku cyfrowym. Kolejne głosowanie odbędzie się prawdopodobnie 4 lipca. Komisja Europejska zamierza wprowadzić nowe narzędzie, rzekomo do ochrony praw autorskich, a w rzeczywistości do podporządkowania rynku informacji urzędniczej uznaniowości i największym korporacjom medialnym stosującym niepoddany zasadom przejrzystości lobbying” – pisze użytkownik o nicku „moby22”.
Czytaj także: \"Podatek od linków\" to tylko formalność? Komisja Prawna PE podjęła decyzję. Nadchodzi koniec internetu jaki znamy!
„Wyrażamy zdecydowany sprzeciw wobec prób ograniczania naszej wolności w Internecie, ostatnim miejscu, w którym wszyscy mogą bezpłatnie się wypowiedzieć. Nie zgadzamy się, aby Internet został zawłaszczony przez koncerny medialne oraz aparat urzędniczy. Nie pozwolimy zniszczyć niezależnych blogerów, niszowych wydawców, czy start-upów. Wykop to miejsce, gdzie spotykają się ludzie świadomi, i to właśnie tutaj narodziła się idea ponownego zjednoczenia sił w walce z biurokratycznym nowotworem i dyktaturą eurokratów. Już kilkanaście godzin po informacji, że dyrektywa została przegłosowana, było nas kilkaset, by w tej chwili móc mówić o tysiącach wkurzonych użytkowników Internetu. Rezultat naszych starań będzie miał miejsce już w najbliższy weekend w kilkunastu miastach na terenie całego kraju, gdzie organizować będziemy protesty i manifestacje” – dodaje.
Więcej TUTAJ.
Gdzie i kiedy?
Protesty przeciwko unijnej dyrektywie odbędą się od 29 czerwca do 1 lipca. Oto lista miast:
- Kraków (29.06), godz. 18:00 – https://www.facebook.com/events/596797617370729/
- Katowice (29.06), godz. 18:00 – https://www.facebook.com/events/467746627029813/ / https://www.facebook.com/events/870934976423118/ (Katowice mają dwa wydarzenia z uwagi na problemy techniczne! – informuję organizatorzy)
- Lublin (29.06), godz. 18:00 – https://www.facebook.com/events/205330673438413/
- Poznań (29.06), godz. 17:00 – https://www.facebook.com/events/445076385917417/
- Nowy Sącz (30.06), godz. 16:00 – https://www.facebook.com/events/405420383276384/
- Warszawa (29.06), godz. 18:00 – https://www.facebook.com/events/2048781415442076/
- Olsztyn (29.06), godz. 15:00 – https://www.facebook.com/events/237303630390805/
- Łódź (29.06) – godz. 18:00 – https://www.facebook.com/events/922091554666168/
- Bielsko-Biała (29.06) – godz. 18:30 – https://www.facebook.com/events/233210360798363/
- Gdańsk (29.06) – godz. 18:00 – https://www.facebook.com/events/838746959654632/
- Rzeszów (29.06) – godz. 18:00 – https://www.facebook.com/events/2118820618403685/
- Wrocław (30.06), godz. 13:00 – https://www.facebook.com/events/2102500770019222/
- Suwałki (30.06) – godz. 16:00 – https://www.facebook.com/events/243472483116880/
- Szczecin (1.07) – godz. 17:00 – https://www.facebook.com/events/299565267251307/
Nadchodzi „ACTA 2.0”?
20 czerwca Komisja Prawna Unii Europejskiej przegłosowała dyrektywę wprowadzającą tzw. „podatek od linków” oraz narzędzia filtrujące treści udostępnianie w internecie. Oznacza to, że jesteśmy o krok od wprowadzenia prawdziwej cenzury w sieci.
Za przyjęciem ustawy o prawach autorskich i jednolitym rynku cyfrowym, określanej mianem „ACTA 2”, zagłosowało 15 członków komisji, 10 było przeciw. O wyniku głosowania poinformowała europosłanka Julia Reda, która jako pierwsza informowała o tej inicjatywie ustawodawczej.
Co oznacza decyzja Komisji Prawnej UE? Na ten moment jeszcze nic wiążącego. Póki co parlamentarzyści dali sobie mandat do negocjowania z Radą UE. Jak podaje serwis niebezpiecznik.pl: „Jeśli grupa polityczna lub grupa parlamentarzystów wyrazi sprzeciw wobec tego, konieczne będzie głosowanie całego Parlamentu, a jest to scenariusz bardzo prawdopodobny. Może to nastąpić około 2-5 lipca. Jeśli już dojdzie do negocjacji parlamentarzystów i przedstawicieli państw UE, będzie to trochę trwało, być może do października. Potem będzie sprawdzanie tekstu, tłumaczenie go i dopiero potem będzie ostateczne głosowanie w Parlamencie Europejskim. Cały proces może trwać do stycznia”.
Największe zastrzeżenia budzą dwa artykuły dokumentu – 11 oraz 13. Pierwszy z nich przyznaje prawa pokrewne wydawcom (prasowym i internetowym). Oznacza to, że każde użycie fragmentu tekstu (tak ,tak nie chodzi tutaj o całe teksty, lecz nawet ich fragmenty), który został wcześniej „wyprodukowany” przez danego twórcę, przewiduje, iż podmiot korzystający z fragmentu musi uiścić mu opłatę.
„Najistotniejsza jest tu propozycja ograniczenia swobody udostępniania treści objętych prawem autorskim. Trzeba przyznać, że może to być duży cios dla serwisów, które zarabiają na czyjejś pracy, samemu nie przygotowując treści, jak np. Facebook czy Twitter. W teorii wystarczy, aby fragment artykułu (np. pobrany automatycznie do wpisu na Facebooku lead) został udostępniony w zewnętrznym serwisie, aby wydawca (jako posiadacz praw autorskich do opublikowanego materiału autorskiego) mógł domagać się jego usunięcia lub zapłaty” – czytamy w serwisie dobreprogramy.pl.
Nowe prawe uderzy także w blogerów, mniejsze serwisy internetowe, a także zwykłych internautów, którzy zechcą oprzeć swoją autorską pracę na cytacie z innego dzieła. Najmocniej oberwą jednak serwisy agregujące treści, czyli takie, gdzie użytkownicy sami zamieszczają znalezione w sieci linki, dzieląc się nimi z pozostałymi użytkownikami, zapewniając jednocześnie ruch na linkowanych stronach (np. Wykop czy Reddit).
Ogromne kontrowersje budzi także art. 13, który zakłada filtrowanie wszystkich treści udostępnianych w internecie.
Art. 13
1. Dostawcy usług społeczeństwa informacyjnego, którzy przechowują i zapewniają publiczny dostęp do dużej liczby utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zamieszczanych przez swoich użytkowników, we współpracy z podmiotami praw podejmują środki w celu zapewnienia funkcjonowania umów zawieranych z podmiotami praw o korzystanie z ich utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną bądź w celu zapobiegania dostępności w swoich serwisach utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zidentyfikowanych przez podmioty praw w toku współpracy z dostawcami usług. Środki te, takie jak stosowanie skutecznych technologii rozpoznawania treści, muszą być odpowiednie i proporcjonalne. Dostawcy usług przekazują podmiotom praw adekwatne informacje na temat funkcjonowania i wdrażania środków, a także, w stosownych przypadkach, adekwatne sprawozdania na temat rozpoznawania utworów i innych przedmiotów objętych ochroną oraz korzystania z nich.
Oznacza to, że serwisy typu Facebook czy Google mają zostać zmuszone do uruchomienia algorytmów, które będą „badać” treść publikowaną przez internautów. Ich celem będzie wyłapanie czy w nie znajdują się w niej treści objęte prawem autorskim (niektórzy twierdzą, że podobny „prikaz” otrzymają wszystkie serwisy internetowe, również te mniejsze i znacznie mniej zamożne. W tej sytuacji oznaczałoby to całkowitą likwidację komentarzy, w obawie przed naruszeniem praw autorskich, a w konsekwencji upadek wspomnianych serwisów – algorytmy będą przecież kosztować i to niemało). Nietrudno jednak wyobrazić sobie, że system ten doprowadzi do prewencyjnej cenzury w sieci. W praktyce oznacza to śmierć memów, które bardzo często wykorzystują chronione prawem autorskim np. klatki z filmów, krótkich treści blogerskich opartych na cytatach, które następnie są omawiane przez autora, a nawet recenzji oraz zwykłych wpisów, w których znajdzie się fragment, który algorytm zakwalifikuje jako naruszenie prawa autorskiego.
Opisując problem jeszcze bardziej obrazowo, jest wielce prawdopodobnie, iż dochodzić będzie do sytuacji, w których internauta umieści np. tekst piosenki, wiersza, artykułu, w komentarzu, a właściciel platformy będzie musiał usunąć jego wpis, jeszcze przed opublikowaniem.
Co ciekawe, pierwsze rozwiązanie (art. 11) zostało już wprowadzone w Hiszpanii i Niemczech. Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku poniosło totalną klęskę (więcej w linkach poniżej). Wielkie korporacje, które są głównym orędownikiem nowych przepisów twierdzą jednak, że we wspomnianych krajach nowe przepisy nie przyjęły się właśnie ze względu na fakt, iż nie wprowadzono ich na terenie całej UE. Teraz, poprzez wprowadzenie legislacyjnego przymusu, wprowadzenie w życie szalonego prawa ma pójść zdecydowanie łatwiej…
Więcej informacji w linku poniżej.