Podczas wczorajszego finału Ligi Mistrzów dwa kuriozalne błędy Lorisa Kariusa przesądziły o klęsce Liverpoolu i trzecim z rzędu zwycięstwie Realu Madryt. Po ostatnim gwizdu sędziego miała miejsce wzruszająca scena. Bramkarz „The Reds” podszedł do własnych kibiców i przepraszał ze łzami w oczach.
Choć w niektórych momentach wczorajszego meczu to piłkarze Liverpoolu byli zdecydowanie lepsi od rywali, to ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Realu Madryt z wynikiem 3:1. Na klęskę drużyny z Wielkiej Brytanii złożyło się kilka pechowych zdarzeń, z których kluczowymi były kuriozalne błędy bramkarza Lorisa Kariusa.
Jeszcze w 26. minucie z poważną kontuzją boisko musiał opuścić Mohamed Salah, najlepeszy zawodnik Liverpoolu. Później było jeszcze gorzej. Bramkarz Loris Karius wyrzucając piłkę trafił nią w Karima Benzemę, która następnie po odbiciu od jego nogi wpadła do bramki. Później bramkarz nie popisał się przy strzale Garetha Bale’a z dystansu. Te dwa błędy kosztowały Liverpool bardzo drogo.
Czytaj także: Loris Karius komentuje swój fatalny mecz: „Jest mi bardzo ciężko”
Bramkarz zdawał sobie sprawę z tego, że klęska to głównie jego wina. Tuż po ostatnim gwizdku sędziego podszedł do trybuny, na której zasiadali kibice jego drużyny. Ze łzami w oczach przepraszał ich za błędy. Wykonywał również gesty świadczące o tym, że bierze całą odpowiedzialność na siebie. Kibice wykazali się dużą klasą i oklaskiwali pechowego bramkarza.
Najbardziej wzruszające 40 sek jakie ostatnie widziałem…Bardzo mi go w tej chwili żal… #UCLfinal pic.twitter.com/TzbR1fM6nE
— Hubert Michnowicz (@HubertMichno) 26 maja 2018
Źródło: sport.onet.pl; Twitter; wmeritum.pl
Fot.: Twitter/Michnowicz (screen)