Reprezentacja Francji niespodziewanie znaleźli się w w wielkim finale Ligi Światowej, gdy w sobotę odprawili z kwitkiem Polskę. Po meczu Francuzi wpadli w euforię, którą dało się wyczytać także z wypowiedzi po meczu.
Nic dziwnego, że podopieczni Laurenta Tillie oniemieli z zachwytu. Najpierw niespodziewanie wyszli oni z niezwykle trudnej grupy po dramatycznych okolicznościach. Później po pasjonującej walce pokonali oni „biało-czerwonych” gwarantując sobie medal LŚ. W niedzielę zagrają oni z Serbią i patrząc po grze obu ekip wcale nie stoją na straconej pozycji. „Les Blues” wie, jakie czeka ich zadanie, lecz są gotowi na walkę.
Jenia Grebennikov: Zagraliśmy bardzo dobrze pierwsze dwa sety, a następnie Polacy narzucili nam swój styl gry, zaczęli punktować blokiem. Skoncentrowaliśmy się dopiero na tie-break, którego udało się wygrać. Powiedzieliśmy sobie, że musimy dać z siebie wszystko i każdy dołożył swoją cegiełkę. To fantastyczne, zwłaszcza styl w jakim to osiągnęliśmy. Świadczy to o tym, że jesteśmy świetnym zespołem.
Czytaj także: MŚ w siatkówce: Czas na drugą rundę!
Antonin Rouzier: To będzie mój pierwszy finał Ligi Światowej w karierze. Graliśmy w sobotę jako jeden zespół. To było niewiarygodne. Wygraliśmy prawie wszystkie mecze w tym sezonie, więc zdobycie tytułu byłoby czymś wspaniałym.
Laurent Tillie: Muszę pogratulować moim zawodnikom wytrzymałości psychicznej. Wygraliśmy mecz dzięki olbrzymiej woli walki. Graliśmy dobrze, zwłaszcza dwa pierwsze sety, potem pojawiło się trochę kłopotów w przyjęciu. Polska grała bardzo dobrze w obronie bloku. Tie-break natomiast był bardziej jak rzut monetą, ale szczęście było przy nas.