Serwis wp.pl opublikował wywiad z Fiolką Najdenowicz, popularną polską piosenkarką. Okazuje się, iż kobieta od kilku lat mieszka w Londynie i dziś z muzyką ma już niewiele wspólnego.
Fiolka Najdenowicz urodziła się z małżeństwa matki Polki i ojca Bułgara. Dzieciństwo spędziła w Bułgarii. Do Polski powróciła w wieku 11 lat.
Nad Wisłą rozwijała się zawodowo, jednak zanim zaczęła karierę muzyczną, pracowała w Polskim Radiu. To właśnie tam legenda rozgłośni, Marek Niedźwiecki, wymyślił jej pseudonim „Fiolka”.
Przygodę z muzyką rozpoczęła w 1985 roku, gdy zadebiutowała z zespołem Voo Voo śpiewając z nimi utwór „Zatoka spokojnych głów” . Wraz z nim odbyła też trasę koncertową po ZSRR oraz Szwecji. W 1988 roku wraz ze Sławomirem Starostą założyła zespół Balkan Electrique, W 1999 roku nagrała piosenkę „Fiolkah” do filmu „Operacja Koza”, a w 2000 roku stworzyła pierwszy album solowy zatytułowany „Fiolka”, który na rynku ukazał się w 2001 roku.
Fiolka Najdenowicz często gościła w programach telewizyjnych oraz talk-show. Nagle zrobiło się jednak o niej bardzo cicho.
Fiolka Najdenowicz odnaleziona w Londynie
Okazało się bowiem, iż piosenkarka nie była w stanie utrzymać się z muzyki, w związku z czym zmuszona była wyjechać do pracy za granicę. Na początku do Szwecji, gdzie jednak nie dostała pozwolenia na stały pobyt, a następnie do Anglii. Dziś mieszka w Londynie i pracuje tam jako kelnerka.
„Jestem kelnerką w Wagamama, restauracji z kuchnią azjatycką. Serwujemy japońską kuchnię fusion – rameny, pierożki gyoza i nasze sztandarowe danie, chicken katsu – kurczaka z ryżem, sosem curry i sałatką” – mówi Fiolka Najdenowicz w rozmowie z wp.pl.
„Ta praca w zupełności mi wystarczy, nie pcham się na menedżerkę, bo chcę mieć spokój. Zarabiam tyle, że niczego mi nie brakuje, mam ubezpieczenie, sześć tygodni płatnego urlopu, mogę sobie pozwolić na wakacje. Nasza restauracja ma świetną opinię, pracownicy przechodzą regularne szkolenia z pierwszej pomocy, ewakuacji, alergenów. Pracujemy w profesjonalnej gastronomii, mamy naprawdę dużą wiedzę” – dodaje.
Na pytanie dziennikarki czy nie brakuje jej śpiewania, Fiolka odpowiada: „A kiedy ostatnio kupiła pani jakąś płytę? Dziś nikt tego nie robi, a na streamingu zarabiają tylko serwisy i wytwórnie. Artystom zostaje życie z koncertów, ale mnie nie chce się już ich grać. Na wyprodukowanie muzyki, która mnie interesuje, musiałabym mieć pół miliona złotych. Tyle kosztuje opłacenie kompozytora, muzyków, studia, producenta, realizatora dźwięku, dystrybucji, teledysków, promocji. To nierealne”.
Cały wywiad TUTAJ.