„Figura woskowa” – tak o Elżbiecie Bieńkowskiej pisze niemiecki tabloid „Bild”. Dziennikarzom nie spodobała się decyzja unijnej komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług, która dotyczy zawartości ołowiu w produktach. Ich zdaniem Bieńkowska swoim podpisem zniszczyła kilkusetletnią tradycję.
Dziennik „Bild” opublikował dosadny komentarz ws. unijnej dyrektywy. Nowe przepisy przewidują, że produkty sprzedawane na terytorium UE mogą mieć do 0,3 grama ołowiu na 100 gram. Choć celem regulacji z 2017 roku była ochrona dzieci przed toksycznymi substancjami, to jednak „przy okazji” ucierpiał wielowiekowy zwyczaj.
„Bild”: Bezołowiowy 2019 rok
Mowa o niemieckiej tradycji lania ołowiu w sylwestrową noc i wróżenia przyszłości na podstawie zastygłych kształtów. Zwyczaj przypomina nieco polską tradycję lania wosku w Andrzejki. Na szczęście wróżenie z wosku jest, przynajmniej na razie, bezpieczne, tymczasem niemieckie lanie ołowiu to już przeszłość.
Przede wszystkim, ze względu na zawartość toksycznego metalu podczas zabawy (ok. 70 proc.), która znacznie przekracza dozwolony poziom. Niemcy w tym roku musieli zadowolić się wróżeniem z wosku.
Za wprowadzenie unijnej dyrektywy dostało się najbardziej Elżbiecie Bieńkowskiej. Polska komisarz odpowiadała za przeforsowanie nowych przepisów i według tabloidu, przekreśliła swoim podpisem wielowiekową tradycję. „To ta figura woskowa jest odpowiedzialna za zakaz lania ołowiu” – napisano w tytule artykułu. „Skąd to szaleństwo?” – dopytywali dalej dziennikarze. Jednak komisarz nie chciała skomentować sprawy.
Niemieccy dziennikarze mają również pretensje do władz swojego kraju. Jak zauważyli, rząd Angeli Merkel i Bundestag bezkrytycznie poparły zmiany.
Źródło: „Bild”, Twitter, wprost.pl