Emerytowany amerykański generał i były głównodowodzący siłami USA w Europie Ben Hodges w rozmowie z DW ocenił, że Ukraina ma szansę wygrać wojnę do końca roku. Wskazał jednak pewne warunki, które należy spełnić.
Gen. Hodges przypomniał sytuację, jaka panowała na froncie wschodnim podczas II wojny światowej. Po klęsce pod Stalingradem, Niemcy jeszcze miesiącami bronili się na terenie dzisiejszej Ukrainy i Białorusi. Kluczową rolę odegrała logistyka. „Niemiecki Wehrmacht musiał rozmieścić setki tysięcy żołnierzy tylko po to, by chronić linie kolejowe na Ukrainie i Białorusi” – przypomniał wojskowy.
Gen. Hodges porównał tamtą wojnę do obecnych wydarzeń na Ukrainie. Zwrócił uwagę na udane ukraińskie ataki, choćby na lotnisko Saki na Krymie, czy na rosyjskie składy amunicji. „Rosjanie nie są w stanie chronić swojej logistyki, widać, że są podatni na zagrożenia. Świadczy to również o wyczerpaniu ich systemu logistycznego” – mówi.
Wojskowy zaznacza, że należy zachować rezerwę w porównaniach obecnej sytuacji z II wojną światową, ale nie brakuje podobieństw. „Sama geografia Ukrainy i jej rozmiar, stwarzały dla sił zbrojnych w II wojnie światowej podobne problemy jak dziś, jeśli chodzi o zabezpieczenie dostaw. Rosję można obecnie wyjątkowo łatwo zranić – mówi gen. Hodges.
Czytaj także: Ambasador Rosji wywołał skandal. Wpis o ukraińskich cywilach musiał szybko usunąć
W jego ocenie obecna wojna rozegra się w sposób konwencjonalny. Według niego Rosji jedynym ruchem eskalacyjnym pozostało uderzenie jądrowej, które gen. Hodges uznał za „skrajnie nieprawdopodobne”. W jego ocenie na Ukrainie nie ma celów, które po ataku jądrowym zmieniłyby pole walki na korzyść Rosji.
„Poza tym użycie przez Rosję nawet taktycznego pocisku jądrowego o mniejszej sile niszczenia spowodowałoby, że USA i Wielka Brytania przyłączyłby się do wojny” – uważa gen. Hodges. „Wojna Rosji z Ukrainą zostanie więc rozstrzygnięta konwencjonalnie, dlatego Kijów potrzebuje więcej nowoczesnego sprzętu wojskowego i szkoleń dla swoich żołnierzy” – mówi.
Źr. Interia