Na łamach dzisiejszego Przeglądu Sportowego ukazał się fantastyczny materiał. Jego autorzy, Łukasz Olkowicz oraz Piotr Wołosik, postanowili „przemaglować” Jakuba Wawrzyniaka, obrońcę Lechii Gdańsk i chyba już byłego reprezentanta Polski. Pytania zadawali wprawdzie dziennikarze, ale to nie oni byli ich autorami.
Olkowicz i Wołosik zadawali pytania, które wcześniej otrzymali od kolegów Wawrzyniaka z reprezentacji Polski. Autorem jednego z nich był prawy defensor naszej kadry, Łukasz Piszczek. Co wydarzyło się na zgrupowaniu reprezentacji w czasie powrotu z Jastarni do Gdańska? Dla ułatwienia dorzucam podpowiedź: to nie był Karol – zapytał popularny „Piszczu” ustami dziennikarzy. Historia, którą opowiedział Wawrzyniak jest wprost genialna.
Okazało się, że podczas zgrupowania przed Euro 2016, Tomasz Iwan, dyrektor sportowy reprezentacji, wpadł na pomysł, aby piłkarze wraz ze sztabem szkoleniowym wybrali się pontonem z Gdańska do Jastarni. Na miejscu mieli zjeść obiad i w ten sam sposób wrócić do hotelu. Ponton mieścił kilka osób. We trójkę siedzieliśmy w rzędzie, przed nami Karol Linetty. Już na morzu było widać, że Karol czuje się nieswojo. Blady, skulony, wyraźnie się bał. Nie przypadła mu do gustu ta wodna rozrywka… Ruszyliśmy w drogę powrotną – opowiada Wawrzyniak.
I tu dochodzimy do momentu kulminacyjnego. Oddajmy więc głos zawodnikowi Lechii. Chłopaki pokazują na Karola, że wciąż siedzi przerażony. By dodać mu trochę otuchy, kiedy ponton zaczął mocno skakać po falach, wypłaciłem mu z całej siły „karczycho”. Ja w śmiech, ale obok konsternacja. Widzę tylko przerażone myśli kolegów. Co jest?! – myślę. Okazało się, że strzał w tył głowy wypłaciłem trenerowi Nawałce, który zajął miejsce Karola. Obrócił się, zobaczyłem tylko jego okulary. Jako jedyny nie zauważyłem, że Karol przesiadł się do drugiego pontonu, który miał kłopot z napędem i płynął wolniej – powiedział.
Wawrzyniak przyznał, że gdy zobaczył komu wymierzył tzw. „karczycho” był przerażony. Zdradził również, że zaczął żegnać się z kolegami, jednak selekcjoner wybaczył mu żart i ostatecznie zabrał na Euro. Zacząłem żegnać się z kolegami: „Dobra, dzięki chłopaki za wspólny pobyt w reprezentacji, miło było, bo mnie zdaje się za chwilę już w niej nie będzie. Powodzenia, będę wam kibicował”. Na szczęście selekcjoner przyjął to po męsku – zakończył.
Genialne! Przyznajemy, że dawno się tak nie uśmialiśmy!
źródło: Przegląd Sportowy
Fot. Wikimedia/Roger_Gor