Po udanym meczu reprezentacja Polski zremisowała z Anglią 1:1. Momentami emocje brały górę. Po gwizdku kończącym pierwszą połowę doszło nawet do przepychanek pomiędzy piłkarzami obu drużyn. Ze strony polskiej w roli głównej wystąpił Kamil Glik. Jak się okazuje, Anglicy przedstawili pod jego adresem zdumiewające zarzuty.
Polacy w meczu przeciwko Anglii pokazali się z dobrej strony szczególnie w pierwszej połowie. Nie brakowało momentami twardej męskiej gry. Emocje udzielały się także zawodnikom rywali. Już po gwizdu kończącym pierwszą połowę zawodnicy obu drużyn nie zeszli od razu do szatni, bo wybuchła awantura. Najmocniej awanturował się Kamil Glik i Kyle Walker.
„Wszystko zaczęło się od rzutu wolnego dla nas. Była tam walka o pozycję, przepychanka. Chciałem podać Walkerowi rękę, ale on jej nie przyjął. To była słowna przepychanka, nic więcej się nie wydarzyło” – tłumaczył Glik w rozmowie z TVP Sport.
Czytaj także: Bohater reprezentacji Polski zabrał głos po meczu z Anglią. „Marzenia się spełniają”
Sprawę komentowali także Anglicy. „Incydent, do którego doszło tuż przed przerwą, został zgłoszony angielskiemu związkowi. Podobno coś wydarzyło się na boisku. Ale jeszcze nie mieliśmy szansy zobaczyć nagrania” – mówił na gorąco Harry Kane dla BBC Radio 5 Live.
Glik oskarżony o… rasizm
Tymczasem portal Sportowe Fakty dowiedział się, że Kamil Glik musi zmierzyć się z oskarżeniami o… rasizm. Anglicy przekazali sędziemu, że nasz obrońca obrażał na tle rasowym jednego z angielskich piłkarzy.
Jakuba Kwiatkowskiego, team menadżera reprezentacji Polski w rozmowie ze Sportowymi Faktami zapewnia, że nic takiego nie miało miejsca. „Anglicy w przerwie meczu skarżyli się sędziemu, że pod adresem jednego z ich zawodników zostały użyte obraźliwe słowa na tle rasistowskim. To jednak kompletna bzdura” – twierdzi.
„Jeżeli tak faktycznie jest, to sprawa trafi do Komisji Dyscyplinarnej, która rozstrzygnie ją na podstawie powtórek wideo. Mogę jednak zagwarantować, że oskarżenia rywali są całkowicie bezpodstawne” – dodaje Kwiatkowski. Wiadomo jednak, że Anglicy wszczęli w tej sprawie własne śledztwo. Na jego wyniki trzeba jeszcze poczekać.