Na jednej ze stacji paliw w Sanok doszło do scen mrożących krew w żyłach. 43-letni mężczyzna jadący vanem marki Mercedes staranował dystrybutor, a następnie groził, że wysadzi stację w powietrze.
Groźne zdarzenie miało miejsce w sobotę w późnych godzinach wieczornych na stacji paliw przy ulicy Krakowskiej w Sanoku. „Według świadków mężczyzna, nie hamując, wjechał w dystrybutor i go uszkodził, po czym wszedł do budynku stacji i tam wykrzykiwał różne słowa do znajdujących się wewnątrz osób.” – powiedziała asp. szt. Anna Oleniacz z sanockiej policji.
Czytaj także: Brutalna interwencja ochroniarza. Wyrzucił starszego mężczyznę ze szpitala [WIDEO]
Czytaj także: \"Spalić wiedźmę\". Nowa książka Magdaleny Kubasiewicz [fragment]
Groził, że wysadzi stację paliw
Na tym jednak nie koniec, bo już po chwili sytuacja obrała jeszcze groźniejszy obrót, bo napastnik groził, że wysadzi stację. „Gdy wyszedł na zewnątrz oblał swój samochód paliwem, a potem wyciągnął z kieszeni kartkę papieru, którą podpalił zapalniczką i zaczął się z nią zbliżać do oblanego auta.” – dodała Oleniacz.
Tragedii udało się jednak uniknąć, bo w porę zareagował jeden z pracowników stacji. Widząc ogień, natychmiast chwycił za gaśnicę i zapobiegł eksplozji.
Czytaj także: Kaczyński o dymisji Szydło. „Zmiana była konieczna”
Później napastnika obezwładniło dwóch klientów stacji. Jeden z nich opisał zdarzenie w rozmowie z portalem sanok112.pl. „Pan z gaśnicą krzyczał żeby uciekać ze stacji. Ja zrobiłem kółko wokół stacji i wybiegłem w kierunku tego mężczyzny, który rzekomo chciał wysadzić stacje. Gdy mnie zobaczył zaczął uciekać. Szybko go doścignąłem, po chwili na pomoc przybiegł mi jakiś mężczyzna. We dwóch udało się nam go przytrzymać do przyjazdu Policji.” – opisuje.
Służby wyjaśniają wszystkie okoliczności sprawy. Sprawdzą monitoring na stacji, a także to, czy sprawca był pod wpływem środków odurzających.
Źr. se.pl