Podczas regularnych debat cienkoszyich intelektualistów z Parlamentu Europejskiego: które państwo, ilu uchodźców powinno przyjąć, zapominają oni o jednej bardzo ważnej kwestii. My już przyjęliśmy uchodźców. Z Ukrainy. I jest ich około miliona.
Szacuje się, że tylko w zeszłym roku Niemcy przyjęli ponad milion uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Rozlokowano ich po różnych miejscowościach, w których trzymani są w obozach koncentracyjnych (odpowiadam na oburzenie: obozy koncentrujące osoby w jednym miejscu to nie obozy zagłady), halach lub specjalnie wyznaczonych do tego placówkach, gdzie znakomita większość z nich robi to co Ferdynand Kiepski – czyli nic.
Z drugiej strony, za wschodnią granicą Polski mamy kolejny problem i wojnę na Ukrainie. Eskalacja konfliktu doprowadziła do tego, że wielu Ukraińców zdecydowało się na migrację w stronę polskiej granicy. W ubiegłym roku wydano w Polsce około 800 tysięcy pozwoleń dla pracę dla obywateli Ukrainy. Szacuje się, że legalnie zatrudnionych jest ich w Polsce obecnie 650 tysięcy, natomiast w szarej strefie jest to liczba sięgająca możliwie nawet 270 tysięcy osób.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) dba o to, by Ukraińcom pomóc w możliwości znalezienia zatrudnienia w Polsce i optuje za liberalizacją przepisów, które będą dotyczyć imigrantów zza naszej wschodniej granicy. Są to między innymi dokumenty zalegalizowania pobytu w Polsce i szereg ułatwień w dążeniu do uzyskania obywatelstwa polskiego. Prezes ZPP – Cezary Kaźmierczak twierdzi, że w przeciągu 10 lat, Polska przyjmie nawet 5 milionów Ukraińców w swoje granice.
Bardzo krytycznie na ten temat wypowiada się ekonomista i były wiceminister finansów: Cezary Mech: „Ukraińcy obniżają wynagrodzenia pracownikom polskim i tak naprawdę też wymuszają emigrację polskiej młodzieży za granicę”.
ZPP twierdzi, że ich pomysły znajdują uznanie na poziomie wiceministerialnym. Wiceminister pracy, rodziny i polityki społecznej Bartosz Marczuk stwierdził, że program „Rodzina 500+ celowo jest kierowany również do imigrantów – w tym także do Ukraińców”.
Ostatnie sondaże pokazują, że 2/3 młodych Ukraińców zamierza wyjechać z kraju i podaje Polskę jako kraj docelowy. Prawdziwe „oblężenie” Ukraińców przeżywa Wrocław, gdzie pojawił się problem z wynajęciem mieszkań. Z danych Dolnośląskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy wynika, że tylko w pierwszym półroczu tego roku wpłynęło do nich 60 tysięcy oświadczeń o chęci powierzenia pracy cudzoziemcowi, w tym 99% przypadków dotyczyło Ukraińców. Prezydent Rafał Dutkiewicz już zaapelował, że w dwóch szkołach podstawowych wprowadzone zostaną lekcje języka ukraińskiego oraz zajęcia z kultury i historii Ukrainy.
Rosnąca liczba pracowników z Ukrainy na ziemiach polskich spowodowała, że OPZZ oraz Ukraińcy zainicjowali powołanie dla nich związku zawodowego, który miałby walczyć o prawa ukraińskich pracowników w Polsce i przeciwdziałać nierównościom ich dotyczących. Siedziba ma mieć miejsce w Warszawie.
Oczywistym jest, że większość Ukraińców się zintegruje z Polakami, w tej kwestii niewiele różnią się oni od naszych rodaków, którzy wyjechali za chlebem do państw Europy Zachodniej. Czego należy się jednak obawiać to rosnący na Ukrainie banderowski nacjonalizm, który z chęcią zainstalowałby nam swoją V kolumnę w Polsce. W tej chwili ten problem nie istnieje, ale należy go mieć z tyłu głowy.
Hipokryzja zachodniej Europy polega na tym, że postrzega nas ona jako naród niechętny obcym, co mija się z prawdą. Przyjęcie prawie miliona Ukraińców stawia nas praktycznie na równi z Niemcami, którzy chcą się uchodźcami „podzielić” z innymi krajami. Na to nie zgadzają się ani Węgry, ani Słowacja jak i Czechy. Narracja niemieckich mediów jakoby nie wiązać zamachów terrorystycznych z exodusem bliskowschodnim też nie przekonuje Polaków.
Prezydent Niemiec – Joachim Gauck powiedział swego czasu: „Polaków dotyczy to, co zauważyłem już u mieszkańców wschodnich Niemiec: potrzeba czasu, by nauczyć się żyć z obcymi i zamienić obcość w zażyłość”. Otóż Panie Gauck, my doskonale wiemy jak to jest żyć z obcymi. Na ich zasadach. Może zapomniał Pan ale kiedy Niemcy rosły w siłę za amerykańskie pieniądze z planu Marschala, my gniliśmy pod komunistyczną batutą przez 50 lat. My doskonale wiemy jak to jest żyć z obcymi, może dlatego, nauczeni historią, jesteśmy bardziej powściągliwi w tej kwestii.