Szymon Hołownia przekonuje, że Zjednoczona Prawica miała się rozpaść jeszcze przed tzw. wyborami kopertowymi. – Gowin miał zostać marszałkiem Sejmu, być może premierem rządu technicznego – mówił, nawiązując do kryzysu koalicyjnego z 2020 roku.
Szymon Hołownia skomentował ostatnie doniesienia z obozu Zjednoczonej Prawicy. W sowim najnowszym nagraniu odnosi się do kryzysu w Porozumieniu Jarosława Gowina i oskarżeń Kamila Bortniczuka o tajne negocjacje z opozycją.
– Z mojej wiedzy, ja w tym rozmowach nie uczestniczyłem bezpośrednio, (…) sprawy były rzeczywiście dogadane, tylko niektórzy nasi koledzy z tzw. opozycji musieli zabłysnąć w mediach i opowiedzieć, że są częścią bardzo ważnego dealu, który może zmienić Polskę – zdradził były kandydat na prezydenta.
Hołownia o kulisach negocjacji opozycji z Gowinem: „Gdyby doszło do odwrócenia większości, to dzisiaj mielibyśmy inny rząd”
To właśnie brak zachowania zasad poufności miał być głównym powodem wycofania się szefa Porozumienia z pertraktacji. Hołownia zauważył jednak, że gdyby sprawy potoczyły się nieco inaczej, spowodowałoby to nie tylko przedterminowe wybory parlamentarne, ale także porażkę prezydenta Andrzeja Dudy w wyborach.
– Gdyby doszło do odwrócenia większości, to dzisiaj mielibyśmy inny rząd, innego prezydenta i funkcjonowalibyśmy w innej Polsce – tłumaczył internautom lider ruchu Polska 2050.
– Widziałem przez moich ludzi, którzy w tym procesie byli, co się dzieje. Jak Kosiniak-Kamysz namawiał Gowina i Gowin miał zostać marszałkiem Sejmu, być może premierem rządu technicznego – relacjonował.
– Wszystko było dogadane, odwracamy większość w Sejmie, ale nie. Ktoś musiał wyjść i pochwalić się, że tutaj jest ważnym graczem – dodał. Hołownia zaznaczył jednak, że nie chce wymieniać tej osoby z nazwiska.