Istnieje prawdopodobieństwo, choć niewielkie, że w czerwcu Grecja nie spłaci raty pożyczki i na rynki wróci kryzys, który może zakończyć się wyjściem tego kraju ze strefy euro – uważa Piotr Kuczyński z Domu Inwestycyjnego Xelion. Według analityka więcej sygnałów świadczy jednak o tym, że Ateny znajdą pieniądze na spłatę czerwcowych długów. Natomiast trudno przewidzieć, kiedy nastąpi ostateczne porozumienie i kosztem jakich ustępstw.
– Jest niewielkie prawdopodobieństwo, ok. 10-15 proc., że obie strony mogą się nie spotkać, że w czerwcu Grecja nie spłaci 1,5 mld euro i zacznie się potężny kryzys związany z wychodzeniem Grecji ze strefy euro lub z jej bankructwem, bo i taki scenariusz jest rozważany – mówi Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
Obawy o wyjście Aten ze strefy euro wróciły po niedzielnej wypowiedzi ministra spraw wewnętrznych Grecji, który stwierdził, że państwowa kasa świeci pustkami i nie ma w niej ponad 1,5 mld euro na spłatę raty pożyczki udzielonej przez MFW. To wywołało pytania o to, czy Ateny będą miały pieniądze na spłatę czerwcowej raty dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która powinna wpłynąć do 5 czerwca. I choć w poniedziałek rzecznik greckiego rządu zapewnił, że pieniądze się znajdą, to wciąż nie ma ostatecznego porozumienia między Grecją a UE i MFW ws. kolejnej pożyczki w miejsce reform greckiej gospodarki.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
– Nie wiem, w jakim momencie i na jakich warunkach oni się spotkają. Muszą coś dać Tsiprasowi, bo inaczej może się okazać, że następny rząd grecki będzie jeszcze bardziej nieustępliwy – tłumaczy Kuczyński. – W związku z tym coś muszą mu dać, ale co – nie wiem. Naprawdę trudno przewidzieć, na co on się zgodzi. Nie może po prostu niczego nie przywieźć do Grecji. I myślę, że świadomość Niemiec, bo to przede wszystkim Niemcy tutaj ważą, jest doskonała.
Piotr Kuczyński uważa, że jeśli Grecja nie znajdzie pieniędzy, to giełdy czeka co najwyżej krótka przecena. System finansowy jest stabilny, bo otrzymał swoje pieniądze z zaciągniętej przez ten kraj pożyczki wartej 240 mld euro.
– Dzięki temu banki komercyjne dostały swoje pieniądze i w tej chwili są już spokojne, nastąpiłby tylko krzyk w poszczególnych państwach. Społeczeństwa by się zaczęły burzyć, że muszą płacić, bo państwa nie dostały z powrotem swoich pożyczek. Banki byłyby spokojne, więc z punktu widzenia rynków finansowych nic wielkiego by się nie wydarzyło. Może byłaby jakaś jednodniowa przecena.
Nawet w wypadku wypchnięcia Grecji ze strefy euro lub jej bankructwa, inwestorzy nie powinni jednak – zdaniem Kuczyńskiego – obawiać się przeceny, lecz potraktować ją jako okazję do zakupów.
– Bez Grecji strefa euro byłaby silniejsza. Jak się obserwuje rynek, to widać, że euro reaguje na wszystkie zawirowania rozmów z Grecją umocnieniem, a nie osłabieniem i warto to zauważyć. To jest naprawdę ważny sygnał. Inaczej mówiąc, nie bójmy się tej Grecji, bo ona nie jest aż tak ważna. Rynki akcji, jak widzę, specjalnie się tego nie boją – mówi Piotr Kuczyński.