Jarosław Jakimowicz zabrał głos ws. swojej wycieczki na Białoruś. Aktor publikował relacje w tej sprawie w swoich mediach społecznościowych.
– Tak wygląda poniedziałek wieczór w zwykłych miejscach Brześcia. Czujesz reżim i bide? U nas w demokracji to jest dopiero super. Proszę o nie otwieranie buzi na temat Białorusi osób, które nigdy tu nie były – napisał Jakimowicz jakiś czas temu na swoim Instagramie.
– Publiczne chwalenie jest możliwe tylko po rozkazie KGB – powiedział w rozmowie z „Faktem” szef BYPOL-u Aleksander Azarau. Jakimowicz mówi, że to nieprawda i przyznaje, że na Białoruś pojechał, bo żyli tam jego przodkowie. – Nie mam żadnej rodziny, nie mam cioci, nie mam babci, nie mam mamy, nie mam ojca od dawna. Mam tylko tyle: wiem, że w Grodnie urodził się mój dziadek. To była taka podróż, o której ja marzyłem całe życie – oznajmił.
– Jestem w pozytywnym szoku. I teraz tym pozytywnym szokiem chciałem się podzielić. Jeżeli 80 proc. ludzi w Polsce myśli tak, jak ja wcześniej myślałem, to żal mi jest po prostu tych ludzi, którzy tam są – dodał w rozmowie z „Faktem”.
Jakimowicz przyznaje, że Białorusini są bardzo mili, ale ma na myśli mieszkańców, nie zaś reżim Łukaszenki. Dodaje także, że nie rozumie, dlaczego jego wyjazd na Białoruś wzbudził aż tak wielkie emocje. Twierdzi, że zainteresowanie mediów tym tematem to „robienie zamieszania”.