Internet obiegło zdjęcie, na którym Jakub Błaszczykowski wraz z niepełnosprawną dziewczynką wychodzą na boisko przed meczem Wisła Kraków-Legia Warszawa. Dziennikarze serwisu Sportowe Fakty ujawnili, kim jest dziecko, na którego twarzy reprezentant Polski wywołał uśmiech.
Internet podbiło zdjęcie z meczu Wisła Kraków-Legia Warszawa, na którym widzimy jak kapitan „Białej Gwiazdy”, Jakub Błaszczykowski wyprowadza swój zespół na boisko. Skrzydłowemu towarzyszy niepełnosprawna dziewczynka. Kuba pcha jej wózek, a dziecko uśmiecha się do piłkarza. Cała scena została uchwycona przez klubowego fotoreportera.
Serwis Sportowe Fakty ujawnił, kim jest dziewczynka, która wyszła na boisko wraz z Jakubem Błaszczykowskim. Nazywa się Antosia Haluch. Choroba nie pozwala stanąć jej na nogi.
Antosia mogła spotkać się z Kubą Błaszczykowskim, ponieważ wzięła udział w konkursie rysunkowym. Dziewczynka narysowała kapitana „Białej Gwiazdy”, a przedstawiciele klubu wpadli na pomysł, aby nagrodzić Antosię. „Ten rysunek zrobił duże wrażenie i chcieli w jakiś sposób go wyróżnić. Najpierw była propozycja spotkania w szatni z Kubą. Udało się załatwić, że Antosia wyszła w eskorcie, była blisko piłkarzy. Mąż powiedział, że jest to spotkanie marzeń” – mówi mama dziewczynki, Justyna Haluch.
Choroba, na którą cierpi dziewczynka jest niezwykle ciężka. Rodzice zbierają pieniądze na operację, która miałaby poprawić stan ich dziecka. „Rodzice wraz z redakcją TVP Kraków wpadli na pomysł, by 1 czerwca w swoich rodzinnych stronach – Gorlicach – zorganizować charytatywny mecz. Zmierzą się w nim drużyny przyjaciół Antosi i ekipa TVP Kraków” – piszą dziennikarze Sportowych Faktów, którzy dodają, że to pierwsza akcja charytatywna rodziców Antosi.
„Antosię czekają dwie operacje, na które trzeba zebrać pieniądze. To, że zaczęła być bardziej samodzielna sprawiło, że mięśnie są słabe i trzeba operować biodra” – czytamy.
„Operacja jest kosztowna. Jeśli dojdzie do niej w Niemczech, to będzie to koszt pomiędzy 13 a 25 tysięcy euro. Dla nas w tym momencie jest to kwota nieosiągalna. Mamy subkonto w fundacji. Korzystamy z tego, co potrzeba. Przyjaciele i znajomi oddają jeden procent podatku. Nigdy nie robiliśmy żadnych akcji charytatywnych. To samo do nas przyszło. My z tym nie wyszliśmy. Z tego powodu jestem bardzo wzruszona” – mówi mama dziewczynki.
Cały tekst znajdą państwo W TYM MIEJSCU.