Wisła Kraków ma powody do dumy. Pomimo, że jej zawodnik Jakub Błaszczykowski leczy kontuzje, cały czas znajduje się w dobre formie. Piłkarz udowodnił to… łapiąc złodzieja.
Wisła Kraków, a właściwie jej kibice oraz właściciele, mieli marsowe miny, gdy okazało się, że Jakub Błaszczykowski doznał kontuzji, która wyeliminuje go do końca sezonu. „Biała Gwiazda” ostatecznie zakończyła sezon na dziewiątym miejscu w tabeli, czyli na pierwszym miejscu w grupie spadkowej. Udało się to pomimo nieobecności kapitana zespołu, który ostatecznie nie wykurował się przed końcem rozgrywek.
Sezon się zakończył, ale Jakub Błaszczykowski cały się rehabilituje. Wszystko po to, aby być gotowym na początek kolejnego sezonu, który zbliża się wielkimi krokami. W międzyczasie reprezentant Polski udał się na finał Ligi Mistrzów, w którym FC Liverpool mierzył się z Tottenhamem Hotspur. Piłkarz przyznał, że wybrał się na mecz, aby wesprzeć swojego byłego trenera, Juergena Kloppa, który obecnie prowadzi zespół „The Reds”.
Czytaj także: Kuba Błaszczykowski ojcem. Zdradził płeć i imię dziecka
Czytaj także: Jaka jest wartość Lewandowskiego? Nowa kwota
Wisła Kraków może być dumna. Jakub Błaszczykowski dopadł złodzieja
Przed wspomnianym meczem Ligi Mistrzów miała miejsce nietypowa sytuacja. Opowiedział o niej dziennikarz telewizji Polsat Sport, Tomasz Smokowski. Ujawnił on, że Jakub Błaszczykowski padł ofiarą złodzieja. Wisła Kraków może być jednak dumna, ponieważ jej piłkarz nie poddał się i dopadł mężczyznę, który chciał go okraść.
Tomasz Smokowski przyznaje, że przed finałem Ligi Mistrzów Błaszczykowski wraz ze swoim bratem Dawidem stali przed stadionem. W pewnym momencie do Kuby podbiegł mężczyzna, który wyrwał mu z ręki okładkę sądząc, że znajduje się w niej bilet na mecz. Pomylił się, ponieważ gracz Wisły wcześniej schował go do kieszeni. Reprezentant Polski nie odpuścił jednak złodziejaszkowi i pomimo kontuzji dopadł go i odebrał mu swoją własność.
„Wczoraj jakiś kibic Liverpoolu wyrwał z ręki Kubie Błaszczykowskiemu okładkę sądząc, że w środku jest bilet na mecz (Kuba przezornie schował go wcześniej do kieszeni). Zbulwersowany Kuba, mimo kontuzji i tak ruszył i dopadł typka. Kuba zawsze był szybki na pierwszych metrach” – napisał Tomasz Smokowski.
Okazuje się, że Kuba Błaszczykowski nie był jedyną ofiarą złodziei biletów.