Janusz Korwin-Mikke podzielił się z internautami niezwykle wzruszającą historią. Jak informuje polityk, jeden z jego ukochanych kotów prawie stracił życie. Na szczęście do akcji wkroczył pies Odi.
Janusz Korwin-Mikke jest właścicielem dwóch kotów – Gacka i Garfielda – oraz psa, który wabi się Odi. Polityk często zamieszcza w mediach społecznościowych zdjęcia z pupilami, do których jest bardzo przywiązany.
Tym razem Korwin-Mikke opowiedział o sytuacji, która mogła skończyć się tragicznie. Chodzi o Gacka, który jest „wyjątkowo pechowym kotem”. Po postrzale ze śrutu, operacji kości oraz wyciągnięciu drutów, wydawało się, że brakuje jeszcze tylko kilku dni, aby w pełni wrócił do formy. I wtedy spotkało go kolejne nieszczęście.
Korwin-Mikke: Zobaczyłem dziwnie zwiniętą, czarną kulkę
Odi z Garfieldem uratowali Gacka! Trzymany przez kilka tygodni w domu – a czasem nawet w klatce, by nie zrobił sobie krzywdy – marzył o swobodnym spacerze po podwórku. Okazja nadarzyła się w nocy, kiedy nikt go nie pilnował, a nieopatrznie uchylone od góry okno aż zapraszało, żeby przez nie przejść. Niestety okazało się to nie takie proste i Gacek nieszczęśliwie zaklinował się. Tak bardzo się zakleszczył, że nie mógł nawet głośno miauczeć, wydawał tylko ciche kwilenie” – relacjonuje polityk.
Jak się okazało, uwięzionemu kotu ruszyły na pomoc inne zwierzęta.
„Na szczęście usłyszał je jego brat Garfield, który zaczął rozpaczliwie miauczeć i obudził Odiego, który z kolei zaczął głośno dobijać się do drzwi pokoju, w którym spałem. Walenia i drapania psa nie sposób było nie usłyszeć. Obudzony zobaczyłem dziwnie zwiniętą, czarną kulkę w uchylonym oknie. Z trudem go wyciągnąłem! Jeszcze dziesięć minut i byłoby po nim… – pisze JKM.
„Zespół uchylnego okna”… Wiele kotów straciło przez to życie lub zdrowie. Stan Gacka był ciężki, spędził kilka dni w szpitalu, ale wyszedł z tego. Gdyby nie Garfield i Odi na pewno by nie przeżył. Dobrze mieć brata i przyjaciela” – podsumował polityk.
Źródło: Instagram.com/JKM