Podczas piątkowych obrad Sejmu dochodziło scen karygodnych (pisaliśmy o tym TUTAJ). Miały miejsce, tak jak to zwykle bywa, personalne wycieczki. Tym razem zainicjował je poseł Nowoczesnej, Krzysztof Mieszkowski.
Chciałbym państwu przypomnieć, że w 1993 roku, pod parlamentem, bracia Kaczyńscy spalili kukłę Żyda. Przepraszam! Bracia Kaczyńscy spalili kukłę Lecha Wałęsy! – oświadczył poseł Mieszkowski.
Na odpowiedź nie musiał czekać długo. Na mównicy, celem sprostowania, pojawił się bowiem Jarosław Kaczyński, który w kilku zdaniach odpowiedział politykowi Nowoczesnej. Pan w tym momencie zapomniał o pewnym fakcie. Otóż w roku pańskim 1993 mój świętej pamięci brat był prezesem NIK i w żadnej demonstracjach nie uczestniczył. I ja oczywiście też żadnej kukły nie paliłem – oświadczył zbierając przy okazji porcję braw. A skądinąd tego rodzaju wydarzenia, tutaj w demokratycznym świecie i przedtem i potem się wielokrotnie zdarzały. A w Polsce zrobiono z tego niebywałą historię, po to, żeby niszczyć jedyną opozycję, która walczyła o uczciwą Polskę – dodał.
poseł w ortalionie i odpowiedź Kaczyńskiego pic.twitter.com/2S2gztow2F
— 10murzynków® (@10murzynkow) 2 grudnia 2016
Kukła Lecha Wałęsy faktycznie spłonęła pod Belwederem w 1993 roku, jednak wiele osób potwierdza, iż Jarosław Kaczyński w całym zajściu nie uczestniczył. Cztery lata temu pisał o tym historyk Sławomir Cenckiewicz, komentując na łamach tygodnika „Uważam Rze” scenariusz filmu „Wałęsa” autorstwa Janusza Głowackiego. Poniżej przytaczamy fragment artykułu.
Głowacki stara się za każdą cenę unieważnić wszelkie fakty potwierdzające współpracę Wałęsy z SB. Jakkolwiek nie ukrywa, że słyszał o przyznaniu się Wałęsy do kontaktów z SB, to forsuje pogląd, że sprawa została już w pełni wyjaśniona w 1979 r. i nie powinno się do niej więcej wracać. Tytułowemu bohaterowi wkłada w usta następujące słowa: „Jak wszedłem w te wolne związki, to ja im wszystko powiedziałem. Co podpisałem i jak. Że zbłądziłem, bo uwierzyłem, że to ludzie są. W wolnych związkach każdy szczegół znali i wiedzieli, że to jest gówno warte i póki im było ze mną po drodze, to im to jakoś nie przeszkadzało. Dopiero, jak się nasze drogi rozeszły, to się zaczęło skandowanie »Bolek do Moskwy«, palenie mojej kukły, że zdrajca. Nagle się okazało, że cały strajk w Stoczni zrobiło KGB. A nawet generał Jaruzelski osobiście powiedział, »że najlepszym argumentem na rzecz pana jest to, że gdyby pan był dyspozycyjnym wobec nas, to by pan nas nie obalił«”. I właśnie tym miejscu Głowacki decyduje się na pomysł, który dobitnie wskazuje prawdziwe intencje autorów filmu: „Tu ewentualne archiwalia: Kaczyński palący kukłę Wałęsy”. A przecież wydarzenie, o którym pisze Głowacki, nigdy nie miało miejsca. Nie wiadomo skąd Głowacki z Wajdą mieliby wydobyć zdjęcia lub filmy Kaczyńskiego palącego kukłę Wałęsy skoro sytuacji takiej nie było. Faktem jest, że pod koniec jednej z antyprezydenckich manifestacji (28 stycznia 1993 r.) spalono pod Belwederem kukłę „Bolka”, choć bez udziału Kaczyńskiego – czytamy. Cały tekst TUTAJ.
źródło: Twitter/10murzynków, wPolityce.pl
Fot. Twitter