Kilka dni temu polskie media żyły poszukiwaniami Piotra Woźniaka-Staraka. Kiedy odnaleziono ciało 39-latka, w serwisie YouTube ukazał się film Krzysztofa Jackowskiego. Jasnowidz przekonywał w nim, że pomógł ekipie poszukiwawczej. Tymczasem z ustaleń dziennikarzy portalu Onet.pl wynika, że to świadek, a nie Jackowski przyczynił się do odnalezienia ciała.
Wypadek Piotra Woźniaka-Staraka miał miejsce w nocy z 17 na 18 sierpnia na jeziorze Kisajno. Producent filmowy oraz przebywająca z nim 27-latka wypadli z łodzi. Kobieta uratowała się i dopłynęła do brzegu, jednak nie wiadomo było, co stało się z 39-letnim mężczyzną. Kilkudniowe poszukiwania Piotra Woźniaka-Staraka zakończyły się w czwartek rano, kiedy odnaleziono jego ciało. Tożsamość mężczyzny została potwierdzona, a śledczy ustalają okoliczności zdarzenia
Wiadomo, że w poszukiwaniach brali udział policjanci, strażacy, ratownicy i płetwonurkowie. Niedługo po ogłoszeniu informacji o odnalezieniu zwłok głos w sprawie zabrał Krzysztof Jackowski. Jasnowidz przekonuje, że to jego wskazanie pozwoliło nurkom odnaleźć zaginionego.
– To moje wskazanie na mapie spowodowało, że nurkowie wypłynęli tam. (…) Poproszono mnie o milczenie w tej sprawie, czemu trudno się dziwić, rodzina ma do tego prawo. Dzisiaj [czwartek, 22 sierpnia – red.], po godzinie 17:00, zostałem zwolniony z tego słowa – powiedział.
Z kolei w rozmowie z „Super Expressem” Jackowski tłumaczył, że w jego odczuciu zarówno producent filmowy, jak i 27-latka wypadli za łódkę. „Miała ona dużo szczęścia, ponieważ – według mojego poczucia – ta motorówka zaczęła wirować” – stwierdził.
Onet.pl: To świadek, a nie Jackowski pomógł ekipie znaleźć Woźniaka-Staraka
Relacje jasnowidza kwestionują dziennikarze portalu onet.pl. Przypominają, że kluczową rolę w odnalezieniu 39-latka odegrał świadek, który w dniu śmierci milionera brał udział w regatach nieopodal Giżycka.
Mężczyzna zauważył motorówkę poruszającą się w podejrzany sposób – kręciła się w kółko. Następnie zgłosił sprawę służbom i rozpoczęła się akcja poszukiwawcza. Mężczyzna oraz jego koledzy z regat, sporządzili specjalną mapkę. Jak mówi jeden z płetwonurków uczestniczących w akcji, to pomogło – Potwierdzam, że okazała się ona pomocna w zlokalizowaniu ciała – powiedział.
Tymczasem jasnowidz twierdzi, że poszukiwania oparto na jego mapce. Kiedy nie przynosiły one rozwiązania, po pewnym czasie sporządził następną. Według rozmówcy Onet.pl pierwsza mapka Jasnowidza była kompletnie nietrafiona, natomiast kolejna w ogólnie nie trafiła do ekipy.
Źródło: Onet.pl, „Super Express”/ se.pl