Andrij Szewczenko, były ukraiński piłkarz, zdecydował się na dramatyczne wyznanie. Chodzi rzecz jasna o wojnę, która toczy się za naszą wschodnią granicą.
Za naszą wschodnią granicą wciąż trwa brutalna wojna. Rosyjski najeźdźca próbuje zająć całą Ukrainę. Taki jest zresztą cel Władimira Putina, który powiedział to wprost w rozmowie z francuskim prezydentem Macronem.
Wydarzenia na Ukrainie mrożą krew w żyłach. To również dramat wielu obywateli tego kraju. Wśród nich znalazł się również Andrij Szewczenko, były ukraiński piłkarz, który w przeszłości reprezentował takie kluby jak m.in. AC Milan czy Chelsea Londyn. Na szerokie wody wypłynął zaś z Dynama Kijów.
Szewczenko, który przebywa w Anglii, przyznał, że jego rodzina zdecydowała się zostać w Kijowie. – Wiele razy próbowałem przekonywać swoich bliskich, rozmawiałem z nimi w sprawie wyjazdu z Ukrainy, ale ich odpowiedź zawsze była taka sama: „Nie. Chcemy zostać”. To jest ukraiński duch walki – powiedział sportowiec.
Szewczenko wyjaśnia, że w stolicy Ukraina zostały jego mama oraz siostra. W swoich relacjach kobiety podkreślają, że w kraju dzieją się „straszne rzeczy”. Były piłkarz przyznał również, że nie wyklucza, iż przedostanie się na Ukrainę i dołączy do oddziałów wojskowych.
– W Kijowie została moja mama i siostra. Tam dzieją się straszne rzeczy. Umierają dorośli i dzieci, a pociski wymierzone są w nasze domy – powiedział „Szewa”, który przyznał, że jest z dumny tego, iż jest Ukraińcem.