Jerzy Brzęczek, selekcjoner reprezentacji Polski, stanął w obronie Jakuba Błaszczykowskiego, który znalazł się w ogniu krytyki. Piłkarzowi zarzuca się, iż nie prezentuje odpowiedniej formy, aby reprezentować kraj na arenie międzynarodowej, a pomimo tego Brzęczek, który prywatnie jest jego wujem, powołał go do kadry na mecze z Włochami i Irlandią.
Krytykę pod adresem Błaszczykowskiego Brzęczek komentował w rozmowie z Izabelą Koprowiak, dziennikarką „Przeglądu Sportowego”.
„Nie zapominajmy, że przed moim przyjściem do reprezentacji Kuba rozegrał sto spotkań w kadrze, choć trenerem nie był nikt z jego rodziny. Komentarze, które się pojawiają w internecie, zupełnie mnie nie interesują. Gdyby było inaczej, od razu bym przegrał” – powiedział selekcjoner.
Następca Adama Nawałki przyznał, że w jego ocenie Kuba Błaszczykowski od wielu lat jest „traktowany poniżej krytyki”.
„Jestem w zawodowej piłce ponad 30 lat, miałem wzloty, upadki, uwielbiano mnie i niszczono. Wiem, że na końcu zawsze i tak liczy się to, co faktycznie zrobisz. Od czterech czy pięciu lat Kuba jest traktowany w sposób poniżej krytyki. Miał nie jechać na mistrzostwa Europy, a był tam naszym najlepszym zawodnikiem. Media nie piszą tak o osobie, która nic nie znaczy. Robią to, bo jest jedną z największych osobowości w ostatnich dziesięcioleciach naszej piłki. Zrobił bardzo wiele dla kadry i wiem, że uczyni jeszcze dużo” – powiedział.
Powołanie dzięki wujkowi?
Krytyka pod adresem Jakuba Błaszczykowskiego pojawiła się chwilę po tym, gdy PZPN ogłosił, iż nowym selekcjonerem reprezentacji Polski zostanie Jerzy Brzęczek. Niektórzy kibice twierdzili wówczas, że piłkarz będzie faworyzowany przez nowego trenera i powoływany do kadry niezależnie od prezentowanej formy sportowej. Jeszcze inni twierdzili, że Brzęczek odbierze opaskę kapitana Lewandowskiemu i przekaże ją swojemu siostrzeńcowi, który w przeszłości wielokrotnie zakładał ją na swoje ramię.
I faktycznie, w mediach (społecznościowych i tradycyjnych) zrobiło się gorąco po ogłoszeniu nazwisk zawodników powołanych na wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Polski przed meczami z Włochami i Irlandią. Błaszczykowski znalazł się w kadrze pomimo tego, iż w swoim klubie, niemieckim VfL Wolfsburg, rozegrał zaledwie kilka minut. Kibice oraz eksperci krytykowali Brzęczka, że ten powołuje piłkarza, który nie znajduje się w rytmie meczowym. Zdaniem niektórych fakt, iż Kuba nie gra w klubie zaważył na jego zachowaniu w starciu z Włochami, gdy w pozornie niegroźnej sytuacji Polak sfaulował zawodnika gospodarzy na skraju pola karnego. Sędzia za faul podyktował jedenastkę, którą pewnie wykorzystał Jorginho. Mecz zakończył się remisem 1-1.
Zastępczy ojciec
Brzęczek, który objął reprezentację Polski po Adamie Nawałce, to wujek Jakuba Błaszczykowskiego. Zawodnik, który aktualnie reprezentuje barwy występującego w Bundeslidze VfL Wolfsburg, w wieku 11 lat stracił matkę. Zamordował ją ojciec piłkarza, który po dokonaniu zbrodni na wiele lat trafił do więzienia (kilka lat temu je opuścił, zmarł w 2012 roku). Tragedia rozegrała się na oczach młodego wówczas chłopca.
„Przez wiele lat był to dla mnie temat, o którym chciałem zapomnieć. To piętno będzie mi towarzyszyło do końca życia. Oddałbym wszystko, żeby mama dalej żyła. To co się wtedy wydarzyło, odmieniło moje życie o 180 stopni. Inaczej zacząłem myśleć, jeść” – opowiadał kilka lat temu Błaszczykowski w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem.
Po śmierci mamy oraz skazaniu ojca mały Kuba i jego brat zostali sami. Zaopiekowała się nimi babcia, Felicja Brzęczek, której w wychowaniu pomagał wujek chłopców, wówczas wzięty piłkarz, Jerzy Brzęczek. To on ukształtował Kubę jako piłkarza i pomógł mu w oszlifowaniu talentu. Pomagał mu zresztą przez całą karierę. Ostatnio, o czym pisały wszystkie media, miało to miejsce przed mundialem w Rosji, gdy Kuba stracił niemal cały sezon przez kontuzję i – aby zdążyć na turniej – końcówkę rozgrywek Bundesligi postanowił spędzić pod okiem swojego wuja w Wiśle Płock. Tam w obroty wziął go współpracownik Brzęczka, trener od przygotowania fizycznego, Leszek Dyja, który postawił popularnego „Błaszcza” na nogi i sprawił, że były kapitan naszej kadry znalazł się wśród 23 zawodników powołanych na MŚ.