Jerzy Owsiak, szef WOŚP, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” opowiedział o tragedii, do której doszło 13 stycznia, podczas finału WOŚP w Gdańsku.
Jerzy Owsiak udzielił obszernego wywiadu „Gazecie Wyborczej”. Szef WOŚP ujawnił m.in., w jaki sposób dowiedział się o ataku na Pawła Adamowicza, do którego doszło 13 stycznia.
Owsiak przyznaje, że o tragedii, która rozegrała się podczas gdańskiego finału WOŚP powiedzieli mu jego współpracownicy. Jerzy Owsiak mówi, że początkowo nie zrozumiał powagi sytuację. Myślał bowiem, że na scenę wpadł jakiś chuligan, który „zrobił burdę”. Po chwili okazało się jednak, że doszło dramatycznego zdarzenia.
Czytaj także: Brat Pawła Adamowicza w rozmowie z TVN24. \"Nie chcę mówić o tym, jak wyglądał\
„Nasi lekarze dzwonili do kolegów z Gdańska, by dowiedzieć się więcej. Ale to Danek [kardiochirurg prof. Bohdan Maruszewski, członek zarządu WOŚP] uzmysłowił nam, jak poważna jest sytuacja” – powiedział Owsiak i dodał, że ostatnie cztery godziny finału WOŚP należały do najtrudniejszych w jego życiu.
Owsiak wyjawił też, dlaczego podjął radykalną decyzję o rezygnacji z kierowania WOŚP. Stało się to 14 stycznia, w dniu śmierci Pawła Adamowicza. Owsiak przyznaje, że podczas finału pierwszy raz coś się w nim rozsypało. „Zrobiłem to, co podyktowało mi serce” – powiedział.
Jak wiadomo, Owsiak wrócił do swojej roli w dniu pogrzebu prezydenta Gdańska. Zrobił to – jak twierdził – pod wpływem licznych próśb które otrzymał.
Szef WOŚP skomentował też reakcje po wywiadzie Magdaleny Adamowicz dla TVN24. Twierdzi, że były one wyjątkowo „prymitywne”. „Polaków czeka potwornie trudne zadanie nareperowania siebie. Jest nam dziś źle? Miejmy pretensje nie do świata, ale wyłącznie do siebie za bandycki język, który dziś w Polsce szaleje. Co jeszcze musi się stać, żeby ludzie połapali się, że tym językiem robimy krzywdę samym sobie?” – zapytał.