Jerzy Stępień komentując aferę Łukasza Piebiaka zaapelował do premiera Morawieckiego o dymisję Zbigniewa Ziobry. Były przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego przy okazji powiedział o „bombie”, która ma rzekomo wybuchnąć „w okolicy wyborów”.
Jerzy Stępień na antenie TVN24 komentował publikację Onetu. Dziennikarze dotarli do osoby, która w porozumieniu właśnie z Łukaszem Piebiakiem miała zajmować się internetowym hejtem wymierzonym w sędziów. Miało to związek z wprowadzoną przez rząd Prawa i Sprawiedliwości reformą sądownictwa.
Po wybuchu afery wiceminister sprawiedliwości poinformował, że zamierza podać się do dymisji i na ręce ministra sprawiedliwości złoży rezygnację z urzędu podsekretarza stanu. „W poczuciu odpowiedzialności za powodzenie reform, którym poświęciłem cztery lata ciężkiej pracy, składam na ręce ministra sprawiedliwości rezygnację z urzędu podsekretarza stanu” – powiedział.
Jednak jak przekonuje Jerzy Stępień, to za mało. Jego zdaniem Morawiecki powinien zdymisjonować również Zbigniewa Ziobrę. Jak stwierdził, prokurator generalny „w tej konkretnej sytuacji nie jest w stanie wypełniać swoich ustawowych i konstytucyjnych funkcji w stosunku do postępowania, które będzie dotyczyło jego najbliższych współpracowników”.
Jerzy Stępień stwierdził, że, jeśli prezes PiS Jarosław Kaczyński nie podejmie radykalnych kroków, to jesienią przed wyborami „wybuchnie bomba”.
„Uważam, że nam panujący w tym naszym państwie, czyli pan prezes (Jarosław) Kaczyński, dostrzega i jako prawnik widzi grozę całej tej sytuacji. Jeśli nie podejmie jakichś stosownych, szybkich działań w stosunku do ministra sprawiedliwości i do całej tej wierchuszki ministra sprawiedliwości, to to będzie bomba, która wybuchnie na pewno w okolicy wyborów.” – przekonywał Jerzy Stępień.
Źr. dorzeczy.pl; tvn24.pl