Łukasz „Juras” Jurkowski, który podczas gali na Stadionie Narodowym zaliczył udany powrót do KSW, uległ jakiś czas temu wypadkowi na motocyklu. Największe obrażenia odniosła jego partnerka, która trafiła do szpitala.
Wypadek bardzo wzburzył „Jurasa” – i trudno się dziwić. Całe zdarzenie odbyło się bowiem przez pijanego kierowcę. Zawodnikowi MMA wcale nie przeszła złość na osobę, przez którą jego partnerka leży w szpitalu. Jednak równie duże emocje Łukasz Jurkowski kieruje w stronę jednego z hejterów.
Po wypadku jeden z internautów napisał na Twitterze pod postem „Jurasa”, że wypadek to „karma za ustawioną walkę na gali KSW”. Na odpowiedź zawodnika nie trzeba było długo czekać. Zaoferował tysiąc złotych za informację o personaliach osoby, która to napisała. Ze strony internauty po chwili napłynęła odpowiedź z przeprosinami, jednak Łukasz Jurkowski pozostaje nieugięty.
W rozmowie z „Faktem” zawodnik zdradził, że nie zamierza odpuścić, aby pokazać, że internet nie jest anonimowy. – W d*pie mam jego przeprosiny. Pokażę, że internet nie jest anonimowy. To nie chodzi o mnie, nie boję się hejtu i wyzwisk. Jeżeli ktoś w dniu wypadku, gdy moja dziewczyna leży w szpitalu, pisze „karma za ustawioną walkę”, dotyka personalnie moich bliskich. Za to zostanie ukarany – powiedział.
„Juras” zapowiedział również, że jego celem jest spotkanie z hejterem. – Chcę stanąć przed tym człowiekiem i niech powie mi to samo w twarz. Będzie płacz, robienie w majty. Ja go nie muszę dotykać. Nagram to, aby inni mieli przestrogę, że jestem w stanie do każdego takiego gościa pofatygować się osobiście – mówił.