Śmierć Kory, która odeszła od nas 28 lipca 2018 roku, wstrząsnęła Polską. Wokalistka długo zmagała się z chorobą, jednak ostatecznie nie udało się jej wygrać tej nierównej walki. Kamil Sipowicz, mąż piosenkarki, udzielił wywiadu, w którym przyznał, że ma „personalny kontakt” ze swoją drugą połową.
Kamil Sipowicz udzielił wywiadu rozgłośni RMF FM. Opowiedział w nim o tym, jak radzi sobie po śmierci Kory. Filozof wypowiedział również słowa, które zaskoczyły słuchaczy radia.
Sipowicz przyznał bowiem, że pomimo tego, iż jego małżonka odeszła, ma z nią „personalny kontakt”. „Odczuwam łączność z Korą. Personalny kontakt. Nie tylko z energią, ale też z osobą, więc nie mogę jako filozof powiedzieć, jaka to jest rzeczywistość. Czy jest to rzeczywistość duchowa czy to są na przykład światy równoległe i to się zgadza, powiedzmy, ze współczesną fizyką kwantową…” – powiedział.
Kamil Sipowicz przyznaje, że jest przekonany, iż równoległa rzeczywistość istnieje. „Ta rzeczywistość istnieje i istnieje wpływ ludzi zmarłych na nasze życie, na pewno” – mówi.
Kamil Sipowicz: tęsknię za Korą
Sipowicz przyznaje, że trudno mu pogodzić się ze śmiercią Kory. Filozof zdradza, że wszystkie rzeczy jego małżonki cały czas znajdują się w ich wspólnym mieszkaniu. Kamil Sipowicz mówi, że trzyma je po to, by mieć świadomość, że Kora cały czas jest obok niego.
„Na razie zostawiłem rzeczy po Korze tak jakby była. Dobrze się z tym czuję, że zostały jej rzeczy, energia, ubrania” – zapewnia.
„Myśmy z Korą zawsze do siebie mówili, że jedno bez drugiego nie może żyć. Jak ja umrę, to Kora też nie będzie mogła żyć i ja mówiłem to samo. Okazuje się, że istnieje życie po śmierci. Żyję, ponieważ czuję opiekę i ochronę Kory” – mówi.
Kamil Sipowicz ujawnia, że po śmierci Kory bywał w tak skrajnych sytuacjach, że gdyby nie duchowa opieka małżonki, prawdopodobnie, by nie przeżył.
„Wydaje mi się, że jej zależy na tym bym żył, działał, był aktywny. Mógłbym zaszyć się na Roztoczu, ale Kora by tego nie chciała” – powiedział.