4 grudnia odbędzie się powtórka drugiej tury wyborów prezydenckich w Austrii. Wywołuje ona coraz większe emocje. W agitację polityczną włączyli się m.in. dwaj niemieccy księża, którzy zostali za to zawieszeni.
Przypomnijmy, że pierwotnie druga tura wyborów prezydenckich odbyła się w maju. Nieznacznie wygrał ją przedstawiciel Zielonych – Alexander Van der Bellen. Jednak z powodu nieprawidłowości przy liczeniu głosów, trybunał konstytucyjny podjął decyzję o unieważnieniu głosowania. Problem ten poruszyliśmy tutaj.
Czytaj także: Kolejny kraj opuści UE? \"Jeśli nic się nie zmieni, będę za\
Powtórkę najpierw zaplanowano na październik, ale pojawił się problem z kopertami, które miały służyć do korespondencyjnego głosowania. Niektóre z nich miały mieć za słaby klej. Stąd wybory przełożono na początek grudnia. O tym pisaliśmy tutaj.
Atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Nie jest tajemnicą, że ewenetualne zwycięstwo kandydata Partii Wolnościowej (FPÖ) – Norberta Hofera może oznaczać całkowitą zmianę dotychczasowej polityki Austrii. Jest on m.in. przeciwnikiem noszenia burek w miejscach publicznych. Sceptycznie podchodzi także do „naturalizacji” tych Turków, którzy po otrzymaniu austriackiego obywatelstwa zachowują tureckie. Wielokrotnie podkreślał również, że Unia Europejska powinna dawać większą swobodę państwom członkowskim w podejmowaniu decyzji.
Teraz jak się okazuje, również niektórzy kapłani postanowili nawoływać do niegłosowania na któregoś z kandydatów. Tak zrobili dwaj niemieccy duchowni, którzy pełnią swoją posługę w północnej Austrii. Jeden z nich krytykował Van der Bellena (w Weitersfelden), a drugi Hofera (w Mondsee). Obaj robili to w kościele podczas mszy, za co zostali zawieszeni przez diecezję w Linzu.
Wstrzemięźliwość w zakresie polityczno-partyjnym musi być przestrzegana ze względu na jedność wspólnoty kościelnej i na szacunek dla pluralizmu
– oświadczył rzecznik archidiecezji wiedeńskiej – bp Severin Lederhilger.
Źródło: rp.pl
Fot. Pixabay.com