Kazik Staszewski nie ma najlepszego zdania o wszystkich kandydatach startujących w wyborach prezydenckich. Z jednej strony krytykuje urzędującego prezydenta, z drugiej wszystkich kandydatów opozycji. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” zdradził jednak, że na wybory prezydenckie pójdzie. Zasugerował, który kandydat miałby u niego największe szanse.
Media przypomniały sobie o Kaziku za sprawą afery wokół listy przebojów w radiowej „Trójce”. Jego piosenka „Twój ból jest lepszy niż mój” zajęła pierwsze miejsce w Liście Przebojów, a po chwili całe notowanie zostało usunięte. Władze radia wyjaśniały, że doszło do manipulacji, z drugiej strony dziennikarze oraz artyści uznali sytuację za przejaw cenzury, ponieważ piosenka piętnuje zachowanie Jarosława Kaczyńskiego w czasie epidemii.
Od tego momentu Kazik Staszewski coraz częściej pokazuje się w mediach i komentuje nie tylko tematy związane z muzyką. Wokalista nie unika również zagadnień związanych ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Tak też było w najnowszej rozmowie artysty z „Gazetą Wyborczą„.
Kazik: Uważam, że odpowiednim kandydatem na prezydenta byłby Radek Sikorski
Kazik gorzko podsumowuje kadencję Andrzeja Dudy. – Mamy bardzo słabego prezydenta, kompletnie uległego wobec przewodniczącego swojej partii i jego zaleceń – ocenił. Muzyk przyznaje, że prawdopodobnie weźmie udział w wyborach i zagłosuje na losowego kandydata opozycji.
W dalszej części rozmowy Kazik przekonuje, że żaden kandydat opozycji mu nie odpowiada. – No dobrze, Duda przegra, ale co dalej? Wszyscy więc ścigają się na socjalne pomysły z PiS-em, ale nie słyszę ani słowa chociażby o polityce zagranicznej – ocenił. Inaczej byłoby, gdyby kandydatem Platformy Obywatelskiej został Radosław Sikorski. – Uważam, że odpowiednim kandydatem na prezydenta byłby Radek Sikorski – zauważył muzyk.
-Był już ministrem spraw zagranicznych, mówi po angielsku lepiej niż niejeden Anglik, skończył Oksford, walczył przeciw sowietom w Afganistanie, a poza tym, co jest niezwykle istotne, jest wżeniony w jedną z najbardziej wpływowych rodzin w Stanach Zjednoczonych. O takich rzeczach w tym naszym zaścianku w ogóle nie pamiętamy – przekonuje.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”/ wyborcza.pl