Izabela Olchowicz, była żona Kazimierza Marcinkiewicza, w wywiadzie dla Super Expressu twierdzi, że, były mąż nie wywiązuje się w należyty sposób z obowiązku alimentacyjnego. Kobieta twierdzi, że jest on jej winien 11-12 tys. złotych. Olchowicz podkreśla, że jest w trudnej sytuacji – nie pracuje, jest po wypadku, do tego chodzi na psychoterapię dwa razy w tygodniu i bierze leki przeciwbólowe na splot ramienny. Do słów byłej żony w ostrych słowach odniósł się Marcinkiewicz. Jak twierdzi, mimo, że nic już ich nie łączy, Izabela od lat jest na jego utrzymaniu.
Obecnie z tytułu zaległości alimentacyjnych Kaz jest mi winien około 11-12 tysięcy złotych. Alimenty zostały mu zasądzone w styczniu 2016 roku w wysokości 5 tysięcy złotych miesięcznie. Od pięciu miesięcy płaci nieregularnie po 1-2 tys. zł. Jakiekolwiek prośby i upomnienia są ignorowane, pozostawione bez jakiegokolwiek tłumaczenia. Mam przeczulicę lewego barku i potrzebuję pieniędzy na leczenie – przekonuje Olchowicz w rozmowie z Super Expressem.
Czytaj także: Kazimierz Marcinkiewicz już po rozwodzie. Będzie płacił wysokie alimenty!
Potrzebuję ciągłej opieki przy myciu się, ubieraniu. Ze względu na obciążenie psychiczne chodzę na psychoterapię dwa razy w tygodniu, biorę leki przeciwbólowe na splot ramienny. Nie wiem, ale prawdopodobnie jest to długoterminowa dolegliwość. Kazimierz Marcinkiewicz wniósł o obniżenie alimentów do 2 tys. zł. Chce także, aby rozwód był z mojej winy – dodaje kobieta.
Kazimierz Marcinkiewicz zamieścił na Facebooku wpis, w którym odnosi się do zarzutów byłej żony.
Oświadczam, że Iza Olchowicz jest od 2010 roku na moim wyłącznym utrzymaniu, choć nie żyjemy już wspólnie od ponad 4 lat. W tym roku otrzymała już ode mnie 35.000 złotych. Nie rozumiem dlaczego systematycznie i bez opamiętania szkaluje mnie przy pomocy tego samego szmatławca – napisał były premier.
Źródło: Facebook.com/Marcinkiewicz, se.pl