Chiński turysta wykonywał zdjęcia na brzegu jeziora Naivasha w Kenii w Rift Valley. Chciał mieć bliskie ujęcie hipopotama. Okazało się jednak, że był to najgorszy i ostatni pomysł w jego życiu. Mężczyzna nie przeżył bliskiego spotkania z dzikim zwierzęciem.
Drugi chiński turysta został ranny podczas ataku hipopotama w sobotę wieczorem i został odwieziony do lokalnego szpitala w Naivasha, w południowo-zachodniej Kenii, 91 km na południowy wschód od Nairobi – poinformowały kenijskie służby ochrony przyrody.
Zaledwie kilka godzin wcześniej w niedalekiej odległości hipopotam zabił też miejscowego rybaka. „Mężczyzna został ugryziony, miał obrażenia na klatce piersiowej, rany były poważne i zmarł kilka minut po tym, jak został wyłowiony z jeziora” – powiedział Gideon Kibunja, szef badań kryminalnych w Rift Valley.
Paul Udoto, rzecznik służb ochrony przyrody powiedział, że okoliczności, w którym dwóch Chińczyków zostało zaatakowanych, nie są jasne. Dodał, że turyści rzadko padają ofiarami ataków zwierząt, ponieważ zazwyczaj o ich bezpieczeństwo dbają przewodnicy.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
„Hipopotamy i samotne bawoły stanowią największe zagrożenie dla ludzi i było już wiele ataków, w których okoliczna ludność, a nawet strażnicy stracili życie” – wyjaśnił Udoto, cytowany przez RMF FM.
Źródło: rmf24.pl