W środę rozwalił fotoradar. We krwi miał 1.5 promila alkoholu. Grożą mu dwa lata więzienia. Jest kreowany na bohatera. Fanpage ma prawie 4000 polubień. O kim mowa? O 26-latku z Torunia lub, jak kto woli, Kierowcy Vectry – Toruńskim Bohaterze.
Chyba wszystko jasne. Pijany 26-latek zjechał z drogi i wpadł wprost na fotoradar. Szkody? Uszkodzenie mienia o wartości kilkuset tysięcy złotych oraz przejściowe utrudnienia w ruchu. Jednak co z tego? Ważne, że fotoradar jest zniszczony! Ważne, że kierowca pokazał gdzie ma system! Tak jest! Fuck the police! Co z tego, że mógł kogoś zabić? Kogo obchodzi, że jakiś ojciec nie wróciłby do domu, bo pijak w niego wjechał? Kto się martwi tym, że jakieś dziecko nie wróciłoby do matki. Ważne, że Straż Miejska dostała za swoje. Nie będzie strażnik pluł nam w twarz – zdają się mówić osoby, które polajkowały fanpage „bohatera”. A gdzie tu miejsce na myślenie? Jaka by był reakcja społeczeństwa, gdyby ten 26-latek przy okazji zniszczenia fotoradaru, zabiłby niewinne osoby? Czy naprawdę społeczeństwo aż tak nisko upadło, że nie ma nawet krzty poszanowania dla wartości życia? Czy naprawdę ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że pijak za kierownicą to nie bohater, tylko zwykły przestępca, który łamie prawo? Widać, że nie zdają. Zapomnieli, że życie to nie gra. Tu nie ma save’ów, kodów, drugich szans. Ale co tam. Mamy swojego bohatera, który walczy z systemem. Co tam, że pijany. Co tam, że mógł zabić. Liczy się efekt finalny. Jeden fotoradar mniej, nie robi przecież różnicy. Jeden człowiek mniej pewnie też nie. Jednak wszystko zależy, z której strony się patrzy.
Czytaj także: Leszek Bubel w układzie. Materiał Fundacji LEXNOSTRA