Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi jak wielu ludzi będzie przychodzić na manifestacje organizowane przez narodowców, brałbym tę liczbę w ciemno. Taka ilość wydawała mi się wtedy ogromna jak na warunki polskich narodowców i wystarczająca do tego by zatrząść polską sceną polityczną. Dziś muszę nie zgodzić się ze swoim zdaniem i powiedzieć: jest nas za mało!
Zdaję sobie z tego sprawę, że rośniemy w siłę. Wiedzą to też media nurtu wiodącego, które właśnie z tego powodu robią nam czarny pijar. Wie to także „opozycja”, która posądza nas o chęć rozbicia prawicy. Przedstawiciele obecnego systemu politycznego, są zdecydowanie przeciwko nam i w szkalowaniu nas nie cofną się nawet przed kłamstwem. Wszystko, dlatego, że my nie akceptujemy obecnego (nie)porządku, w którym „rząd” i „opozycja” żyją „jak pączki w maśle”. Zjednoczeni przeciwko nam fałszują rzeczywistość, zniechęcając do nas wielu Polaków. Czy możemy się temu przeciwstawiać? Czy niektórzy, twierdzący, że kochają swój naród, powinni pogardzać pozbawionymi prawdy?
Po powrocie z pracy, szkoły człowiek nieraz jest bardzo zmęczony. Zasiada wygodnie na fotelu i włącza telewizor. Zabiera się potem do domowych obowiązków, których jest aż nadto, siada przed komputerem i pobieżnie sprawdza, co się dzisiaj w świecie stało. Nie ma czasu i energii by surfować po internecie i sprawdzać, co na temat danej wiadomości mówią inne, niezależne źródła. Stara się jakoś to wszystko ułożyć w głowie i decyduje się na poparcie jednej z sejmowych partii lub macha na to wszystko ręką, by nie zwariować. Takie ramy narzucają mu obecni panujący w państwie i mediach.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Uważam, że musimy stanąć w walce z system o tego człowieka. Jedyną broń, jaką mamy to modlitwa i my sami. Nasza rozległa wiedza, umiejętności, wysoka kultura, osobowość, od której bije pozytywna energia, dobra autoprezentacja i szczera miłość do Polski. To są cechy, którymi możemy przyciągać ludzi. Warto zamienić wyzywanie innych na prawo i lewo od lemingów na dyskusję dwóch szanujących się rozmówców. Lepiej spojrzeć na rodaka z życzliwością niż pogardzać nim, dlatego że czyta inną gazetę. W końcu obaj jesteśmy z tego samego kraju, jedziemy na jednym wózku i w gruncie rzeczy mamy bardzo podobne interesy.
Brak szacunku, pogarda należą się „elitą” i świadomie ich wspierającym. Doprowadzili oni do zafałszowania informacji i do nienawiści między Polakami. Oszukali część Narodu i my tym okłamanym musimy podać pomocną dłoń. Dlatego ja wbrew temu, czego chce lwia część polityków i największe media mówię, że kocham „leminga”, bo to mój rodak.
fot. Wikimedia Commons