Palestyńskie służby medyczny podały informację, że w wyniku izraelskich ataków śmierć poniosło ponad 115 osób z czego 76 to cywile. Liczba ofiar wciąż rośnie. Po stronie Izraela zginęło 8 osób.
Podczas piątkowej konferencji prasowej premier Izraela Benjamin Netanjahu obarczył winą za śmierć cywilów bojowników Hamasu, którzy rzekomo używają ich jako żywych tarcz. Oznajmił, że wojsko jest gotowe do inwazji i podkreślił, że żadne słowa protestów z innych państw nie powstrzymają decyzji o podjęciu działań. Premier Netanjahu dodał też, iż głównym celem jest wyeliminowanie Hamasu i innych grup bojowników. Konferencję przerwał alarm rakietowy.
Sekretarz obrony narodowej Chuck Hagel, choć wyraził zaniepokojenie wydarzeniami na linii Izrael-Palestyna, to USA w pełni popiera działania państwa izraelskiego i określa je jako obronę własnych obywateli.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
Przy granicy ze Strefą Gazy w gotowości stoją izraelskie czołgi oczekujące jedynie na rozkaz do ataku. W 2008 roku doszło do podobnej sytuacji, gdy podczas operacji nazwanej „płynny ołów” przystąpiono do likwidowania zgrupowań Hamasu. Zginęło około 8 Izraelczyków i ponad 1400 Palestyńczyków.
Od 8 lipca, gdy rozpoczęły się bombardowania śmierć poniosło 800 osób. Przyczyną eskalacji konfliktów jest rzekome uprowadzenie trzech chłopców z Izraela przez Palestyńczyków.
Źródło: narodowcy.net
Fot: Wikimedia