Marszałek Piłsudski, zapytany kiedyś o konstytucję, stwierdził że jest to dla niego konstytutą, bo to słowo najbliższe jest do prostituty. W niedawną rocznicę jego śmierci i dokonanego przezeń zamachu majowego, rządzący przyczyniają się do przewrotu majowego 2.0.
Kilka lat temu posłowie Platformy Obywatelskiej dokonali audytu poprzedniej wielkiej koalicji. Wszystkie media huczały wówczas o chyba najsłynniejszej polskiej rybie. Jeden z posłów PiS-u za państwowe pieniądze kupił dorsza – przypomnijmy, za niebagatelną sumę 8 złotych i 16 groszy. Na myśl tylko przychodzi, czy owy poseł jadł rybę nożem. Gombrowicz przecież mówił, że ten kto wie, że nie wolno jeść ryby nożem, może jeść rybę nożem.
Szeryfem tamtego rybnego audytu była Julia Pitera – znana między innymi ze stwierdzenia, że dzieci w Polsce nie jedzą śniadań, bo nie ma u nas takiej kultury. Pani poseł mogła wtenczas zaproponować rybną rewolucję – 500 dorszy na każde dziecko.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Oglądając zmagania posłów na sejmowej mównicy, zastanawiałem się, co zostanie symbolem pisowskiego audytu. Ministrowie nie omieszkali zabrać ze sobą różnorakich artefaktów – od niedziałającego bączka ministra Waszczykowskiego, do wielkoformatowych, kilkumetrowych „sektorówek” ministra Adamczyka. Brakowało tylko rac – bo przecież okrzyki z poselskich ław nie milkły. Całe szczęście, że minister spraw zagranicznych nie zabrał ze sobą stołu do masażu, który został zakupiony za 5 tys. złotych – rząd nierządem stał – napisał jeden z użytkowników Twittera. A mogli przecież za tę sumę kupić ponad 600 sztuk dorszy!
Stół do masażu to jednak, jakby zapewne rzekł jeden z dawnych posłów PiS-u, małe piwo. Sumy przekazywane przez poszczególnych ministrów, a wydatkowe w nielogiczny sposób – choćby poprzez zakup broni bez amunicji, idą w miliony, a nawet miliardy złotych. I czymże jest przy tym dorsz za 8 złotych i 16 groszy?
W arabskiego szejka zabawił się prezes Totalizatora Sportowego – pod Słońcem Peru, na zielonej wyspie, po najdroższych autostradach w Europie, jeździł złotym mercedesem. Kilka afer, inwigilacja dziennikarzy, blogerów i demonstrantów, wydatkowanie państwowych pieniądze na kosmetyczki, stawki godzinowe w wysokości miesięcznych pensji, odprawy po kilka milionów i złoty mercedes. Ach, podobno ten mercedes nie był jednak złoty…!
Posłowie opozycji domagają się także, by, jak przystało na audyt, został on wydany w formie papierowej. Ku zaskoczeniu tychże, został. W ostatnim tygodniu do różnych prokuratur wpłynęło kilkanaście wniosków z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa. Cóż jednak za przewrotność tych roszczeń – politycy PO domagają się audytu na papierze, myślę że tak samo, jak elektrowni atomowej za 300 mln złotych – ona także powstała wyłącznie na papierze.
Od obrony konstytucji, do politycznej prostytucji droga niedaleka – niektórzy stoją w rozkroku, jak niegdyś o premierze Tusku mówiła Nelly Rokita. Zachwycająca jest jednak w tym wszystkim bezczelność PiS-u – rozliczają poprzedni rząd za afery, idące w miliony złotych, a sami nie rozliczyli się z zakupionego dorsza. Wstyd i hańba!