Ambasador Korei Północnej przy ONZ So Se Pyong. w wywiadzie dla agencji Reutera przyznał, że jego kraj widzi szanse na nawiązanie relacji dyplomatycznych z USA. Jednak Kim Dzong Un stawia prezydentowi-elektowi pewien warunek.
W Genewie So prowadzi „nieoficjalne i nieformalne” rozmowy z byłymi amerykańskimi dyplomatami. Zdaniem komentatorów, mają one na celu „badanie gruntu” pod przyszłe relacje na linii Korea Płn.-USA.
Przywódca totalitarnego państwa domaga się od prezydenta-elekta, by ten, po objęciu władzy, wydał rozkaz wycofania wojsk amerykańskich z Półwyspu Koreańskiego. – Jeśli Trump zrezygnuje z wrogiej polityki wobec Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej i wycofa wszelką amerykańską broń z Korei Południowej, włącznie z amerykańskimi żołnierzami, to sądzę, że będziemy mieli możliwość podjęcia rozmów o naszych stosunkach, tak jak zrobiliśmy to w latach 90. – powiedział So.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Oba kraje od 2011 roku, kiedy to władze objął Kim Dzong Un, nie prowadziły ze sobą oficjalnego dialogu dyplomatycznego.