Po historycznym spotkaniu Kim Dzong Una z Donaldem Trumpem wydawało się, że kryzys jest już zażegnany. Tymczasem Korea Północna znów zmieniła front i ponownie grozi Stanom Zjednoczonym.
Wszystko z powodu sankcji jakie Waszyngton nałożył na trzech przedstawicieli rządu w Pjongjang. Wśród tych osób znalazł się m.in. Ch’oe Ryong-hae, uznawany za prawą rękę Kim Dzong Una.
Czytaj także: COP24. Strony szczytu klimatycznego przyjęły dokument końcowy
Czytaj także: Donald Trump i Kim Dzong Un znów się spotkają
Korea Północna nie kryje wściekłości i wróciła do swojej dawnej retoryki pogróżek pod adresem USA. Reżim wyraził „szok i oburzenie”, oraz zagroził „przerwaniem denuklearyzacji” i powrotem do „wymiany ognia”.
„Największy błąd USA”
„Nałożenie kolejnych sankcji okaże się dla USA największym błędem w kalkulacji i na zawsze zablokuje drogę do denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego.” – napisano w specjalnym oświadczeniu.
Sytuacja wokół Półwyspu Koreańskiego wydawała się być opanowana po historycznym spotkaniu Kim Dzong Una z Donaldem Trumpem. W ostatnim czasie opozycja krytykowała jednak amerykańskiego prezydenta za brak postępów w rozmowach.
Sekretarz Stanu USA, Michael Pompeo miał się spotkać z członkiem elity władzy KRLD Kim Yong Cholem, ale zaplanowane na listopad rozmowy zostały odwołane.
Źródło: o2.pl