Janusz Korwin-Mikke lubi szokować. Przekonali się o tym widzowie programu prowadzonego przez Jacka Nizinkiewicza w internetowym formacie „Rzeczpospolitej”. Na wizji polityk pytany był o głośną sprawę spoliczkowania Michała Boniego, a jego odpowiedź zaskoczyła nawet prowadzącego.
Podczas rozmowy z Korwin-Mikkem, Jacek Nizinkiewicz zapytał polityka, jak ten z perspektywy czasu zapatruje się na sprawę spoliczkowania europosła PO, Michała Boniego. Lider partii Wolność, ku zaskoczeniu prowadzącego, odparł, że nie żałuje swojego zachowania. Dodał również, że… popełnił błąd.
„Zrobiłem błąd. Nie doczytałem Kodeksu Boziewicza. Tam jest napisane, że kapusiom nie przysługują prawa honorowe. Powinienem go kijem obić” – powiedział JKM wprawiając w zdumienie dziennikarza, który chwilę wcześniej sugerował, iż atak fizyczny na drugiego człowieka nie powinien być powodem do dumy.
Korwin Mike??
– Żałuje Pan, że spoliczkował Boniego?
– Czego miałbym żałować?
– Atak fizyczny nie jest czymś z czego można być dumny.
– Zrobiłem błąd. Nie doczytałem Kodeksu Boziewicza. Tam jest napisane, że kapusiom nie przysługują prawa honorowe. Powinienem go kijem obić?? pic.twitter.com/76Uqyea1AG— PikuśPOL (@pikus_pol) 23 sierpnia 2018
Spoliczkowanie Boniego przez JKM
Do incydentu z udziałem Korwin-Mikkego i Boniego doszło ponad cztery lata temu. Lider partii Wolność spoliczkował europosła PO, ponieważ, jak tłumaczył po całym zdarzeniu, ten w przeszłości wypierał się współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, zaś kilka lat później przyznał, że faktycznie podpisał tzw. „lojalkę”.
„Zgodnie z zapowiedzią spoliczkowałem właśnie p.Michała Boniego. Zrobiłem to w miejscu dyskretnym, w saloniku MSZ, w obecności kilkunastu osób na poziomie – by oszczędzić p.Boniemu wstydu publicznego. Ku mojemu zdumieniu ta gnida, zamiast przysłać mi sekundantów żądając satysfakcji, natychmiast się tym pochwaliła!!! Gdyby wiedział, to bym, zamiast policzkować, napluł mu w twarz…Dla nieświadomych: jestem autorem Uchwały Lustracyjnej – która ujawniła nazwiska byłych agentów SB i UB (tych, co nadal pracowali dla bezpieki III RP, Antoni Macierewicz niestety nie ujawnił…). Po tej Uchwale p.Boni pojawił się w telewizji, publicznie mnie zbeształ, zwymyślał od ostatnich – i oświadczył, że muszę być niespełna rozumu. Po czym po kilku latach przyznał się, że agentem był – i nigdy mnie za te słowa nie przeprosił” – pisał wówczas JKM.
W grudniu 2017 roku polityk doczekał się prawomocnego wyroku skazującego za sprawę ataku fizycznego na przedstawiciela PO. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił apelację prezesa partii Wolność uznając ją za bezzasadną.
„Nie znajduje uzasadnienie też, twierdzenie by uderzenia człowieka w policzek różniło się czymś od uderzenia człowieka w dwa policzki. To naruszenie nietykalności cielesnej. Jest pewna granica, której żaden obywatel, niezależnie kim jest, nie może przekraczać. Nie ma na to przyzwolenia” – oświadczył sędzia.
Na Korwin-Mikkego nałożono wówczas obowiązek uiszczenia grzywny w wysokości 20 tys. złotych.