Jeśli nie jesteś obecnie zajęty/-a jedzeniem jabłek lub pieczeniem szarlotki zachęcam Cię do przeczytania mojego krótkiego komentarza dotyczącego kolejnego kopa w d***, którego zaliczamy wypinając się na nasze narodowe interesy.
Nie do końca wiem, czy świadomie czy z głupoty, Polska uczestniczy w obliczu „ukraińskiego konfliktu” w pasjonującej rozgrywce. Niestety nasza rola sprowadza się jedynie do podającego bidony a przy odrzucaniu ich z powrotem przez zawodników raz po raz dostajemy w twarz. Budowanie kapitału politycznego na wygłaszaniu tyrad poświęconych sankcjom i złemu Putinowi z pewnością jest niezwykle wdzięczną i przyjemną czynnością. Pomimo tego, że szkodliwość naszych działań dla Rosji jest znikoma, to właśnie my za swoje dziadostwo każdorazowo obrywamy rykoszetem. Czyż Polski export nie opiera się w znakomitym stopniu na owocach i warzywach? Czy jabłko, które niebawem wyprze z „czerwonego tła” orła, nie jest towarem exportowym nr 1 szczególnie dla rynków wschodnich?
Jakoś przypadkowo wprowadzane przez Rosjan embarga czy restrykcje nie uderzają w gospodarkę niemiecką…
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
To już kolejny przypadek, gdy rządzący naszym krajem nie dbają o zabezpieczenie strategicznych interesów. Polski przemysł chemiczny rozszarpywany jest dalej przez kolejne, rozdrobnione spółki Wiaczesława Mosze Kantora, a gdy jakiś czas temu Premier raczył publicznie wyrazić obawę wrogiego przejęcia został zwyzywany od antysemitów i oskarżony o łamanie zasad konkurencyjności.
To my, nie mamy na czas regulacji prawnych. Budzimy się z ręką w nocniku…ba! w szambie za każdym razem, gdy mądrzejsi przyprą nas do ściany. Tak jest i dzisiaj z osławionymi jabłkami. Jeśli Putinowi się nie „odwidzi” rypnie nam się export a liczba żyjących na skraju ubóstwa (szczególnie na Lubelszczyźnie) drastycznie wzrośnie.
Ale dziś obserwujemy kolejnych polityków, którzy odpowiedzialni są za brak strategii i przygotowania na tego typu sytuacje kryzysowe, radośnie fotografują się z jabłkami, opowiadają o jedzonej każdego dnia na deser szarlotce i litrach kompotu wypijanych w upale dnia zamiast wody. Całe szczęście – jak podkreślają – są to wieloletnie praktyki, więc możemy być niemal pewni, że uchronią naszą gospodarkę.
Foto: freeimages.com