Ks. Michał Misiak, duchowny, który jak podają jego przełożeni, zaciągnął na siebie karę ekskomuniki, przerwał milczenie. Kapłan opublikował nagranie w serwisie Facebook, w którym tłumaczy powody swojej decyzji.
„W związku z licznymi zapytaniami Kuria Metropolitalna Łódzka informuje, że ksiądz Michał Misiak, kapłan Archidiecezji Łódzkiej na mocy kanonu 1364 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego zaciągnął karę ekskomuniki latae sententiae” – podała łódzka Kuria w oficjalnym komunikacie.
„Tym samym został usunięty z urzędów kościelnych i zostało mu zabronione: jakikolwiek udział posługiwania w sprawowaniu Ofiary eucharystycznej i w jakichkolwiek innych obrzędach kultu; sprawowanie sakramentów i sakramentaliów oraz przyjmowanie sakramentów; sprawowanie urzędów kościelnych, posług i jakichkolwiek innych zadań, bądź wykonywanie aktów rządzenia. W konsekwencji otrzymał zakaz noszenia stroju duchownego, także liturgicznego” – czytamy w dalszej części oświadczenia, które podpisał ks. prał. Zbigniew Tracz, kanclerz Kurii.
Czytaj więcej: Ks. Michał Misiak ekskomunikowany. Jezuici podejmują post
Remigiusz Recław SJ, przełożony ks. Misiaka, ujawnił, iż karę ekskomuniki duchowny zaciągnął na siebie sam. Wszystko ze względu na fakt, iż przyjął chrzest w innym obrządku religijnym.
„Przyjęcie drugiego chrztu przez katolika sprawia, że z automatu zaciąga on na siebie karę ekskomuniki” – powiedział proboszcz Remigiusz Recław SJ.
Ks. Michał Misiak przerwał milczenie
Duchowny, który swoją decyzją wywołał spore kontrowersje wśród katolickiej społeczności, postanowił przerwać milczenie. Ks. Michał Misiak zamieścił w serwisie Facebook nagranie, w którym opowiedział o powodach swojej decyzji.
„Dlaczego ta ekskomunika? Dlaczego to zamieszanie? Tu nie chodzi o jakiś chrzest. Tu nie chodzi o wystąpienie z Kościoła Katolickiego. Ja KK kocham, ale też na dobrą sprawę z żadnego kościoła nie zostałem usunięty. Jestem w kościele” – powiedział.
„Nie jestem protestantem, ani prawosławnym, według prawa też katolikiem. Nie protestuję. Jest tam wdzięczność. Jakaś potężna nadzieja budząca się. I miłość. Wielka miłość, która przynagla mnie do życia w prawdzie. Prawda jest powodem tego zamieszania. Ktoś powie: twoja prawda, subiektywna. No z jednej strony tak” – mówi ks. Michał Misiak.
Ks Michał Misiak ujawnia, że „przez dwa tygodnie Bóg go zachęcał, popychał go do tej wody, do Jordanu”. Opisuje, jak doszło do tego wydarzenia i przyznaje, że przyjął go z ręki poznanego wcześniej protestanta. „Pojechaliśmy nad Jordan i przyjąłem chrzest tak, jak przedstawia go Biblia, czyli w celu opowiedzenia się za Jezusem. Nie miałem intencji zmiany Kościoła, ani nie zgłębiałem aspektu prawnego tego wydarzenia. Po prostu chciałem iść za tym, co mówi mi Bóg w sercu” – mówi.