Mord siekierą w Bąkowie (woj. podkarpackie) wstrząsnął opinią publiczną. Sprawca zamordował dwie osoby z rodziny i uciekł do lasu. Policjanci prowadzili obławę za 29-latkiem. Okoliczni mieszkańcy przyznają, że bali się o swoje życie. – Nam policjanci kazali szczelnie się pozamykać – relacjonują.
Do zdarzenia doszło w sobotę, 29 kwietnia, w miejscowości Bąkowo (woj. podkarpackie). Na jednej z posesji doszło do awantury rodzinnej. W pewnym momencie 29-letni mężczyzna chwycił za siekierę i uderzył obuchem w głowę swoją matkę. Kobieta zmarła.
Następnie udał się do domu obok, w którym mieszkali jego dziadkowie. Tam zaatakował seniorów. Wskutek ataku zginęła później jego 84-letnia kobieta. Lekarze wciąż walczą o życie 89-letniego dziadka.
Po dokonaniu ataku mężczyzna uciekł z miejsca zbrodni na rowerze. Służby rozpoczęły szeroką obławę. Został schwytany w niedzielny poranek. Namierzono go dzięki wizycie na stacji benzynowej, gdzie kupował papierosy i wódkę. Policja znalazła go szybko, w okolicznym lesie.
Mieszkańcy relacjonują w rozmowie z „Faktem”, że bali się o swoje bezpieczeństwo. – Nam policjanci kazali szczelnie się pozamykać. Baliśmy się, że szaleniec jest gdzieś w pobliżu i może znów zaatakować – przyznali.
Wiadomo, że 29-latek nie stawiał oporu w momencie zatrzymania. – Mężczyzna usłyszał wstępne zarzuty podwójnego zabójstwa matki i babci oraz usiłowania zabójstwa dziadka. Podejrzany przyznał się do spowodowania obrażeń u matki, ale zasłania się niepamięcią odnośnie obrażeń zadanych dziadkom – poinformował Adam Cierpiatka, szef Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli.